Brzemienne góry myszkę urodziły,
Mały deszcz chmury okropne spuściły.
Syn wprzód hetmański z przebraną drużyną
Od lekkiej ordy i od chłopstwa giną:
Burzy się ociec, następuje gwałtem
Wszytkiego wojska - ginie tymże kształtem.
Już nie peć, wszytka Korona do koni,
Aż ich widzimy w domu bez pogoni.
Teraz król idzie: o Boże wysoki,
Wodzu zastępów, poszczęść jego kroki
I daj, że brzydkiej zbroniwszy niewoli,
Serca poddanych zwycięstwem zniewoli.
A ty, o królu, chcesz-li dobrą sprawę
Widzieć, złącz z wielką pieczęcią buławę.
Wy zaś, ziemianie, rozwiążcie swe mieszki
Jak w Sandomierzu podczas świętej Pryszki,
Bo co to pragniesz spólnego ruszenia,
Porachuj się sam i spytaj sumnienia,
A rzeczesz, widząc serce, rząd i siły:
I te by góry myszkę urodziły.