Młody pan i panna blada
Opuścili oto nas,
Pod ich drzwiami serenada
Niech-że im umila czas.
A przez szparkę zajrzeć można,
Spójrzmy, nikt nie widzi nas.
Panna młoda jest rozkoszna
I małżonek pan w sam raz.
Ona biegnie, on ją goni
i całuje raz po raz
I łotrowskim ruchem dłoni
Szuka jej tajemnych kras.
Panna młoda taka blada...
Lampa zgasła, księżyc zgasł.
Niech rozebrzmi serenada,
Niechaj dźwięczy głośny jazz!
Ale co to? Lament? Krzyki?
Pan przeklina świat i nas.
Jak podróżnik w kniei dzikiej
Widzi, że ktoś wyciął las.
Podróżniku, duchu bratni,
W życiu bywa tak nie raz,
Tyś nie pierwszy nie ostatni,
Miłej drogi, w dobry czas!
Zon flet i bas
Zon violon
Zon flet i bas
I niolon zon zon.
Źródło: Szpilki, r. 1938, nr 50.