Kiedy w ogrodach osty, dysząc puszystem latem przedzieją dzień przez ciernie
tną nożycami — nożycami targają kolory tkacze w sierpiący sierpień
w ciepłych widzeniach oczu czasem jakoś przystaną i szarą wstążkę utną
— dzień się wtedy wydłuża, wyciąga, rozjaśnia bielejącem bezkresnem płótnem
a nieraz, gdy z pod pułapu kusząco na niciach zwiśnie wzorzyście mieniący się deseń
w warsztatatach wtedy monotonnie kołysze się i chrzęści nie
spodziana włóczkowa jesień
dłonie myszkujące i pilne — roztrzęsiony zwrot skacze po motywach
wbarwiają się tkacze zachłannie w rosnący siedmiobarwny dywan
po jakichś arabeskach, splątanych linjach i kresach
schodzi w dostojnem milczeniu soczysta kula — synteza
wczoraj bruzdami twarzy pełzł im smutek wolniutką strugą
po sosnowych dachach i przyciesiach
ktoś im nici kolorowe porozwieszał...
Źródło: Sygnały, r. 1933, nr 1.