O, miłosierny Boże, skąd ratunek
Pewny, uśmierz ten mój ciężki frasunek!
Sam ulecz srogie serca mego razy,
A zachowaj mię Twej boskiej urazy,
Żebym cię żalem mym nie obraziła!
Wszak Twa, o Panie, ręka tę wszczepiła
Wrodzoną miłość w nas, Twoje stworzenia;
Za czym gdy takie przyjdą utrapienia,
Trudno nie sarknąć, kiedy ciężko boli.
Niechaj się jednak Twej poddaj <ę> woli,
Mając nadzieję żywą w krwawej męce
Zbawicielowej, że po prawej ręce
Jego się – da Bóg! – z radością ujrzemy
I do mieszkania tego dostaniemy,
Które nam Tenże, co w niebie króluje,
I wszystkim, co mu dufają, gotuje.