Ale i temu, co te treny składa,
Treny żałosne, serce się rozsiada.
Ten ci za swoję miał ją własną corkę
I tę z nią zawsze wiódł chwalebną sporkę,
Że ją i kochał, i szanował, a ta
Bardziej za ojca miała go niż brata.
Świadkiem był wielkich cnót i w podziwieniu
Tak dobremu się przypatrywał stworzeniu,
Że wierzył, iż nie człowieka, lecz zgoła
Niebieskiego w swym domu miał anioła.
A iż mu i słów w tym żalu nie stawa,
I te, co pisze, łzami je napawa,
Kończy pieśń smutną, ale póki słońca
Zajrzyjmy, żal nasz nie będzie miał końca.