Saksofon ryczał, rżały bębny,
dudniły kroki w rytm fokstrota,
i szał uśmiechał się bezzębny,
plugawie zachwyt swój mamrotał
skakały łydki, drżały uda,
kiwały się na tykach głowy,
do łbów uderzył jurny udar:
nieczysty żar alkoholowy
waliły łokcie, parły nogi,
tupotem gnało wściekłe stado,
w zamglonych oczach smutny ogień
nieśmiało pytał: gdzie jest radość?
a radość stała poza oknem,
szeptała: w deszczu nocnym moknę,
śpiewała: deszczu! czarny deszczu!
jak słodko dłonie twe mnie pieszczą!
podała radość srebrne usta,
by je ciemnością deszcz wychlustał
i z czarnym deszczem — księżycowa
została w moich mokrych słowach
Źródło: Rozmowy z nocą, Henryk Balk, 1936.