Czarna rzeka ucieka
na niej księżyc czerwony
czarowicu poczekaj
krąg twój wabię rąk skłonem
prędzej prężna obręczy
kto to prędzej się zmęczy:
my czy cienie co gonią
mrokiem krokiem po błoniu
w skok księżycu bo schwycą
tutaj równo tu rów
w tyle szepty poszepty:
chyćże koło, złów
łowię złote czar-koło
duży dukat świecący
toczę toczę łów — połów
po pachnącej łące
gdzie skry skryć przed cieniami
ciemność tuż tuż za nami
gdzie kryjówka najszersza
hop: w sam środek wiersza
Źródło: Rozmowy z nocą, Henryk Balk, 1936.