Napisana w drodze do Awinionu na wybrzeżach Druenzy
Ni stworzeń tyle pierzcha morską tonią,
Ni chmur tak dużo w blaskach mknie miesiąca,
Ni gwiazd się tyle roi w cieniach nocy,
Ni tyle ptasząt kwili w gąszczach gajów,
Ni tyle kwiatów kwitnie wpośród smugów, —
Ile w mem sercu myśli gra z wieczora!
Chciałbym ostatnich dożyć chwil wieczora,
Któryby żądz mych kołysany tonią
W sen mię wieczysty uśpił gdzie wśród smugów.
Gdyż, ile cierpię, wie to blask miesiąca.
I wiedzą także ciche cienie gajów,
Wśród których błądzę sam i w dzień i w nocy!
Nigdym nie zaznał cichej, sennej nocy,
Wzdychając wiecznie rankiem i z wieczora,
Miłości sprawą błędny gość wśród gajów!
I zanim spocznę, sypką wyschnie tonią
Morze, a słońce blask swój od miesiąca
Weźmie, a w zimie ujrzę Maj wśród smugów.
Trawiąc się w sobie, błądzę w pośród smugów,
Dniem — zamyślony, rzewnie płacząc w nocy —
Tyleż wybladły, co i blask miesiąca!
I dość mi ujrzeć szary zmrok wieczora.
Bym zaraz, w walce z żądz bezdenną tonią,
Wzdychając, mięszał ciszę śpiących gajów!
Od miast uciekam, bowiem w pośród gajów
Mam powierników tylko, gdy wśród smugów
Idę, wzdychając wraz z szemrzącą tonią.
I tak jest słodką dla mnie cisza nocy,
Że przez dzień cały tęschnię, chcąc wieczora —
By sercem witać drżący blask miesiąca.
Obym, jak niegdyś, tęschny ów miesiącą
Kochanek, usnął wśród zielonych gajów,
A Diana moja, w ciemny zmrok wieczora,
Spłynęła ku mnie wśród świetlanych smugów,
Sobą mi słodząc lotne chwile nocy —
Ażby zaświtał zorzy brzask nad tonią!
Druenzy tonią, w blaskach mknąc miesiąca,
Zrodzona z nocy, pieśni sennych gajów!
Wśród błogich smugów jutro dźwięcz z wieczora. —