O, ciernie deptać znośniej i z ochotą
Na dzid iść kły,
Niż błoto deptać, ile z łez to błoto,
A z westchnień mgły.

Tęczami pierwej niechże w niebo spłyną
Po złotszy świt,
Niech chorągwiami wrócą, a z nowiną
Na całokwit.

Bo ciernie deptać słodziej i z ochotą
Na dzid iść kły,
Niż błoto deptać, ile z łez to błoto,
A z westchnień mgły...
Paryż, 1849.

Czytaj dalej: Jesienią - Maria Konopnicka