Ofelia

Autor:
Tłumaczenie: Jan Kasprowicz

I.
Niby ne­nu­far, w gwiazd drze­mią­cych gro­nie
Bia­ła Ofe­lia ci­chą pły­nie rze­ką,
Pły­nie po­wo­li w swym dłu­gim we­lo­nie,
Gaj się gdzieś wrza­wą obzy­wa da­le­ką.

Smut­na Ofe­lia, fan­tom ci­chy, bia­ły,
Lat prze­szło ty­siąc falą pły­nie czar­ną;
Lat prze­szło ty­siąc roz­kosz­ne jej sza­ły
Słod­ko ku wie­wom wie­czor­nym się gar­ną.

Wiatr pie­ści łono i w kwia­tów kie­li­chy
Kwef jej roz­wi­ja, drżą­cy śród głę­bi­ny;
Nad jej ra­mie­niem rząd wierzb pła­cze ci­chy,
Nad sen­nym czo­łem wiot­kie gną się trzci­ny.

Na­okół dy­szą po­mię­te li­lie,
Z gniazd, roz­bu­dzo­nych przez nią śród ro­go­ży,
W ję­kli­we skrzy­dła ptak ja­ko­wyś bije,
Gwiaz­dy hymn szep­cą ta­jem­ni­czy, boży.

II.
Bla­da Ofe­lio, jak śnieg pięk­na świe­ży,
Dzie­cię umar­łe, w dal nie­sio­ne wodą:

Wiatr, co od wiel­kich gór nor­we­skich bie­ży
Ci­cho cię z gorz­ką za­po­znał swo­bo­dą.

Nie­zna­ny po­szept, chłosz­czą­cy twe wło­sy,
Dziw­ne przy­no­sił szu­my two­jej du­szy;
Ser­ce sły­sza­ło na­tu­ry od­gło­sy
W drzew roz­ża­le­niach, w ję­kach noc­nej głu­szy!

Pierś twą zbyt ludz­ką roz­bił fal po­to­kiem
Wiel­ki krzyk mo­rza w kwiet­nio­wy po­ra­nek,
U stóp twych klę­czał w mil­cze­niu głę­bo­kim
Bied­ny sza­le­niec, po­bla­dły ko­cha­nek.

Co za sen: Nie­bo, Mi­łość, Wol­ność!... Bied­na!
Jak ogień śnie­gom, ta­kim on był to­bie!
W twych wiel­kich wi­zjach zmar­ły słów twych sed­na,
W nie­skoń­czo­no­ści wzrok twój za­gasł gro­bie.

III.
A zaś po­eta mówi, że w po­mro­ce
Gwiezd­nej ziół szu­kasz, któ­reś po­zry­wa­ła,
Że mu na fali, jak li­lia, mi­go­ce
W dłu­gim we­lo­nie Ofe­lia bia­ła.

tłum. Jan Ka­spro­wicz

Czy­taj da­lej: Statek Pijany – Arthur Rimbaud