Raz się Amor bawił tak,
Że na szali swoich wag
Złożył serce mej dziewczyny;
Ach, ten ciężar mój jedyny,
Ach, ten ciężar, co mię skuł,
Złamał, zgiął — i krew mi struł,
Co nade mną ciężył czasem,
Tak jak niebo nad Atlasem.
A na drugiej szali znów,
Ironicznych pełny słów —
Amor dłonią swą niechwiejną,
Różne rzeczy kładł kolejno:
Najpierw więc położył kwiat,
Potem piórko drobne kładł,
I motylka z skrzydeł tęczą,
Puch gołębi — nić pajęczą.
Toż się Amor śmiał a śmiał,
Gdy już zważył to co chciał.
Nad motylka — cóż powiecie?
Nad pióreczko, puch i kwiecie.
Niesłychany — mówię — cud,
Lżejszy ciężar, co mię zgniótł.
Ach, nad nici pajęczyny
Lżejsze serce mej dziewczyny!