Gdzie mój kres? Kiedyż z dróg mych usunę te miazmy,
Co trawią moją istność najstraszniejszym z głodów,
Głodem doskonałości, i z północnych lodów
Pchają mię w południowych niebios entuzjazmy?
Czemu śród chimerycznych płoną mi ogrodów
Takie życiem i prawdą tęczowe fantazmy,
Że duszę mi wstrząsają dzikich czynów spazmy,
Od których drżą złocone pałace feodów?
Czyż raz jeden tworzyłem, aby zwalić w złomy
Ołtarze, republiki, kolumny Vendòmy,
I pomniki z marmuru, i rapsodów karty?
Nie będzie nigdy dzieło moje wiecznotrwałem,
Nigdy tym wypieszczonym moim ideałem,
Co w piersi wieczną klątwą pragnień tkwi rozdarty?