Za chruścianym, gęstym płotem
Rosną — kwitną słoneczniki;
Płoną — gorą licem złotem
Wiejskich sadów latarniki.
I za słońcem — jasnem słońcem
Niby czarem tknięte dążą;
Krągłem licem gorejącem
Bezustannie — z wolna krążą.
Ja — na łożu traw zielonem
W pół marzeniu, w pół uśpieniu,
Pod szerokim, starym klonem
Leżę — krążę — szukam cieniu.
Krążę wciąż za cieniem — mrokiem,
Jakbym drżał na słońca blaski:
Słoneczniki drwiącem okiem
Patrzą na me wynalazki.