Owo z tych pieśni, co głuszą lamenty,
Wróżąc, że znikną mięsożerne twory;
Z męk, w których wiarą w przyszłe świty chory,
Ginie męczennik na krzyżu rozpięty:
Nieurodzonych wieków dech, (zaklęty
W miłością lężne, błędne meteory),
Mędrzec w swej duszy wchłania czujne pory
I słyszy jeźdźców przyszłości tententy.
Gdy wszechnaturę ludzki duch odgadnie
I nieujętą mocą jej owładnie,
Wówczas żelazne prawa jej okiełza:
Krew rzezi bratnich — żar słońca osuszy,
I w samolubnej dotąd ludzkiej duszy
Miłość drgnie żywa, a nie krew i nie łza.