O, przebacz mi ty,
wymarzona, ukochana,
Żem do cię mówił
tak zuchwale, tak bezbożnie!
O, widzę, żeś ty siostra bogiń!
Na kolana,
Jak przed ołtarzem,
dziś przed tobą padam trwożnie!
Poznaję, nędzarz,
żem cię kochał nieszlachetnie,
Dla siebie tylko,
dla mych głodów samolubnych,
Dla żądzy,
aby się ziściły złote kwietnie,
Jakie-m wyrobił w mózgu mym
o zorzach ślubnych!
Jam ciebie kochał
nerwów moich rozdrażnieniem,
Niezgodą
mojej myśli dumnej z świata mrokiem.
Samotnej duszy mej
bolesnem rozdwojeniem,
Harmonii zórz
egoistycznie głodnem okiem!
O, przebacz mi ty!
Widzę teraz: moja miłość
Jest egoizmem!
Jam nie widział twej wyżyny
I na mą własną chciałem strącić się pochyłość,
I miałem w sercu
tylko snów mych cel jedyny!