Umarł mu ojciec, matka na ostatku,
Został sierotą bogatą po spadku,
Jako ostatni z rodziny potomek,
A więc używał, hulał sobie Tomek.
Gdzie się obrócił, wszędzie przyjaciele,
(Jakich jest pełno, »gdy worek jak cielę«),
Którzy mu słodzą jego los sierocy,
Wszędzie, we wszystkiem szczerzy do pomocy.
Jak nie pomagać, samotny sierota,
A ma po ojcach dość srebra i złota.
Jeszcze do tego ma takie maniery,
Je, pije, hula dobrze, hojny, szczery.
Wśród tych przyjaciół żył tak parę latek,
Lecz gdy pieniędzy wyczerpał ostatek,
Tak przyjaciele wraz gdzieś się podzieli,
Jedni pomarli, drudzy zapomnieli.
Kilku się gniewa, ma jakieś urazy,
Inni, spotkawszy Tomka kilka razy,
W oczy mu mówią, że nie chcą nic z takim
Mieć do czynienia łajdakiem, pijakiem.
Nie ma z kim Tomek dzielić swe kłopoty,
Swoich zmartwieni, biedy i zgryzoty.
Mówią, że on ma, (wszyscy tem zgorszeni),
Galopujące suchoty w kieszeni.
Każdy przyjaciel Tomasza unika,
By nie zakazić się od suchotnika.