Te rozkwitłe świeżo drzewa
Upajają słodką wonią,
Wody szepcą, słowik śpiewa
I koniki cicho dzwonią.
Czemuż zadumany stoję
I wiosną się nie weselę?
Bo sieroce serce moje.
z kimże wiosnę tę podzielę?
Przed mym domem w pomrok szary
Stają muzycy tułacze.
Słyszę śpiew i dźwięk gitary.
Odmykam okno i płaczę.
Zakochani to minstrele.
Pod oknem kochanki nucą;
Mnie nie bawią, ale smucą;
z kim się muzyką podzielę?
Tylem uczuł, cierpiał tyle,
Lecz nie powrócę do domu;
Opowiadać nie mam komu,
Zamknę powieść mą w mogile.
Założywszy ręce siadam,
Na samotną patrzę świécę:
Czasem piosnkę w myśli składam.
Czasem pióro smutne chwycę.
Dzieci moje, myśli, słowa,
Czemuż się z was nie weselę?
Ach, bo dusza moja wdowa,
Dzieci wiele, sierot wiele.
Mija wiosna, mija zima,
Mija pogoda i słota;
Nie przeminie żal pielgrzyma,
Bo on wdowiec i sierota.