Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dla A.

mówił popatrz
trawnik wybuchł czerwienią maków
daję ci je wszystkie
stojąc w trawiastym wazonie
nie uschną persefono

mówił popatrz
trzymam się ciebie korzeniami
potem zapadnę się w ciebie jak one
nie kocham nieba
jest zimne i puste gajo

otwierała się ciepłą bruzdą
żyźniąc się miękko w oczekiwaniu
wyciągała liściaste dłonie
żółtym okiem patrzył z wysoka
milczał

a potem
ukradł jej wszystkie ptaki

Opublikowano

Dziękuję, Hanno, zwłaszcza, że nikt inny nie zauważył tego wiersza. Może jest zbyt "tradycyjny", może zbyt "kobiecy". Może zabrakło warsztatu czy umiejętności... Nie wiem, ale jest mój, bo tak czuję.
Pozdrawiam, j.

Opublikowano

Mnie się podoba, co się rzadko zdarza, jeśli chodzi o wszelakie sentymenty. Przede wszystkim wydaje się autentyczny, a nie bełkotliwie wydumany, co podkreśla umiejętności Autorki, biorąc pod uwagę, że wiersz pisany jakby w uniesieniu.
Jesień i lato jako on i ona...czy jako stopniowe zamieranie uczucia...końcówka by na to wskazywała, choć z pewnością nie można iść na łatwiznę. A możę na końcu wybucha? Pogubiłem się.:))

Pozdrawiam

Opublikowano

To jest wiersz, ktoremu niczego nie można zarzucić.

Piękny. Wspaniale udało Ci się uniknąć sentyntalizmu, o który przecież tak łatwo.
I to zakończenie. Nie wyobrażam sobie, by mogło go nie być.

cmok - Mirka

Opublikowano

Dziękuję wszystkim...
Rzeczywiście, ostatnie dwa wersy wydają się kluczowe, ze względu na wiersz, jak i tytuł.
Iskierko, zawsze będziesz dla mnie Kimś szczególnym. A rzeczy nie zawsze są tym, czym wydają się być. I pamiętaj, że kazdy ma prawo do obrony. Dla mnie zawsze będziesz Iskierką w mroku... I nie osądzaj zbyt pochopnie...
Pozdrawiam, j.

Opublikowano

troszkę ta anafora wydaje mi się zbędna, ale nie mam monopolu na rację absolutną; gdzieś też w poincie wiersza chyba bym coś wywaliła:)
poza tym ciepły, sympatyczny klimat, bardzo fajna metafora w ostatniej strofie, z przyjemnością przeczytałam; pozdrawiam równie ciepło, aga

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W świecie -1.0 jest budka telefoniczna za rogiem, Saturator w parasola cieniu – „malinowy, proszę!” I pan, co kłębiaste chmury zwija z cukru: „Już się robi!”. „Lody, lody na patyku!” są Bambino? „Wyszły, nie ma.”   Tu loteria jest fantowa – kwiatek, pierścień też się trafi. I strzelnica jest przyjezdna –„Misia damie pan ustrzeli” Kataryniarz z małpką na ramieniu i papugą w klatce, Cuda, cuda przygrywają, z okien grosz się sypie.   Cyrk prawdziwy, ten ze słoniem, lwem i małpą, Jak zajechał, lud się tłoczył, liny chwytał – w górę namiot! Klaun, orkiestra, niedźwiedź na rowerze, foka z piłką, Samobójca na trapezie, nawet pchła fikała tresowana.   Zimy srogie – śniegu po parapet, mróz jak szczypnął, nie odpuścił, I Mikołaj też zawitał wieczorową porą z rózgą, Sadzą upaćkany, z nadpalonym frakiem, brodą... Szkoda wujka – tyle było poświęcenia.   Kto nie lepił był bałwana wielachnego – trąba i fujara. W drodze z lodowiska na bajorze zakazanym Z koksownika korzystałem, piąstki sine ogrzewając, Oranżada w proszku – mniam! – na sucho z rąk znikała.   Kino objazdowe – Reksio, Bolek z Lolkiem na zachodzie. I Godzilla pruła ogniem, Miś Uszatek głupie miny stroił. W wolnych chwilach, a ich bezlik było aż nad miarę Bajtle w zośkę, gumę, kapsle i podchody grały hałaśliwie.   Cinkciarz w bramie szeptał do przechodnia: „Many, many”, Czarna Wołga mnie ganiała i zomowiec na rowerze, Woźny ścierą plecy łoił, dyrektorka z hukiem – tynki pospadały, „Marsz do kąta, do tysiąca liczyć na głos, cholerniku!”   Twarz oblepiona gumą balonową też bywała, Tak to się dawniej dmuchało, dmuch, dmuch... i pękł! Z procy – ciach! wróbelka, sąsiadowi w okno, kota w ogon, Śmigus-dyngus nie psikawką, lecz wiadrami – oj, się lało!   „Na wykopki! wolne od nauki, dziatki”– zachęcano, Skup butelek – fajna sprawa, coś dla wyjadaczy, I gazety, i tektury na barana się nosiło, na nic, waga oszukana. Neon „Społem” mruga – i dla kogo, zaraz jest godzina milicyjna?   Tak mnie pamięć zwodzi, czy powietrze było też na kartki? Mydłem szarym matka uszy szorowała, a pumeksem pięty, A z karbidu się strzelało – kurki nieść się przestawały, Państwa-miasta – co za burza mózgów! nie tam jakieś „Milionery”.   Fotografie wszystkie zżółkły, w albumie zostały wspomnienia... Co za oknem? ni trzepaka, ni zabawy – co zostało? „Dżesika, obiad!” Coś kontraltem: „Brajan, oddaj panu koło zapasowe i lusterko!” Dziś, na stare lata, buty wzuwam – powiem wam: ja tam wracam...  
    • Pszczoły ćwierkają i nic to nie zmienia. Nic już nie dziwi — Overton miał rację, więc mam benzynę, już podpalam drzewa. Pomagać światu — to kocham najbardziej.
    • @Nata_Kruk Nata ! Pomyślałem o sobie :) Czasami mam zwariowane fantazje. A ja Cię księżycem tulę do snu :)
    • @MIROSŁAW C. Dzika róża w wierszu to dla mnie metafora kobiety wolnej, nieujarzmionej, która pozwala się dotknąć nie tylko myślą i słowem, ale też czynem. Jest piękna, odświętna i pełna tajemnic i zapachu.  To hołd dla tej dzikiej kobiecości, nieokiełznanej, prawdziwej i pełnej życia, tak jak smak dzikiej róży w słoiku.   Ten wiersz przypomina mi teraz czas dzikiej róży, gdy jej owoce dojrzewają i można z nich zrobić pyszne konfitury. Podarowałam kilka słoików mojemu lekarzowi, który opowiadał, jak wyjątkowy jest to dar natury pełen niebiańskiego smaku.
    • @Starzec Wiesz, że Twój wiersz mnie zatrzymał? I teraz myślę sobie - kto tak naprawdę wie, kiedy jest za wcześnie, a kiedy za późno? Wystarczy, że jedno z Was tak pomyśli, a droga się rozminie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...