Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Aneta Paradysz

Użytkownicy
  • Postów

    388
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Aneta Paradysz

  1. Podoba mi się klimat Twojego tekstu – melancholia, może nawet strach… pozdrawiam Aneta
  2. Powiało dobrą muzyką… i jeszcze te sztychy na oknie… już mi się podoba :) pozdrawiam Aneta
  3. Wzruszająca, nostalgiczna opowieść. Cudowna metaforyka tworzącą napięcie, ale i zmuszająca do refleksji. Jedynie niespójność czasowa nieco wybija z rytmu – co pozwoliłam sobie nieco zretuszować – proszę o wybaczenie autora, jeśli naruszyłam tym jego zamysł twórczy. Kamilka w końcu zmarła jakby na złość a może ze zmęczenia przepołowiło jej małe serce nim jeszcze dojrzało w tym ciasnym chorym miejscu gdzie zawieszona dłoń porannym słońcem a strach graniczy z przebudzeniem z kolei niedaleko bo drzwi obok wigilia zaczęła przybierać na gałązkach i grono ciepłych szeptów układa prezenty Zofia inicjuje swój taniec w kuchni między daniami przystawkami a smutną rybą i tak oto w zmysłowym kroku chwyta toporek trzy razy trzy zamachnięcia sprawiają że wszyscy stygną we śnie jeszcze przed kolacją a teraz proszę pani hop siup na bujany fotel rozpalić w kominku poczuj mnie wewnątrz wśród świeżych wypieków cień małych paluszków odgarnia włosy z brudnej i lepkiej twarzy ten wieczór wcale nie musi się tak kończyć chodź pociągnę cię ostatni raz za rękaw w stronę okna na świat tam gdzie ludzie rozdają uśmiechy bez unoszenia brwi Pozdrawiam serdecznie Aneta
  4. Przeczytałam, ale właściwie nie wiem o czym to. Zbyt wiele niespójnych obrazów, gubię się tu. Pozdrawiam Aneta
  5. Dziękuję Jacku :) 'Brudne', by podkreślić tragizm sytuacji, ale może faktycznie zbyt mocno to zabrzmiało. Przemyślę jeszcze. Pozdrawiam Aneta
  6. Ja, Faust w spódnicy, choć bez przekonania skórę własną noszę, w tej czuję się odnaleziona. Dzięki wielkie za przypomnienie wartości, które w ferworze życia gdzieś się zagubiły. Świetny. Pozdrawiam Aneta
  7. Cudowna opowieść, bardzo klarowna, a jednocześnie dająca tak wiele możliwości interpretacji, aż w głowie się kreci :) Pozdrawiam Aneta
  8. zawinięta w brudne sreberka siliła się na jeden trafny gest -przebić greżowe sploty i pofrunąć w zamyśle piękniała tarła ślady gradowych rowków wczorajszych rozmów ona - na kanapie z pochyloną głową on - już przy drzwiach w nieboskłon składa siebie rzuca siarczyste spadające prośby jak pątnik na jasnej na kolanach w bruku szukając nadziei twardość przebłagać przeprosić bezsilność zbrojnie mierzyli się wzrokiem kuli napierśniki w zmierzchu czerwieni i ta zazdrość - z jaką łatwością horyzont potrafi się odciąć
  9. Potwierdzę tylko Pani słowa - rymowanka. Do poezji jeszcze daleko, jak do miasta :) Pozdrawiam ciepło Aneta
  10. Dodanie do tytułu objaśnienia, to trochę za mało, aby przypisać tekst do tej, czy innej kategorii. Starałabym się raczej przekonać czytelnika treścią, co do jego wartości /to tak na marginesie/. Co do wiersza – wiele przemawia za tym, by uznać ten tekst za dobry, nie darowałabym sobie jednak, gdybym nie była do końca szczera w swej ocenie. I tak, mamy tu: …niebo, filary chmur i potok – zlepek znoszonych słówek. …dryblujący stateczek - stateczek, to raczej dryfować może, nie zaś odbijać się od tafli wody, czy dna, jak piłka od parkietu. …stateczek na otwartym morzu.. - niepotrzebne dopowiedzenie. …albowiem nikogo nie obchodzą… - kazanie z ambony w niedzielne popołudnie – brzmi zbyt moralizatorsko. …szkło nocy – tu mam zupełnie subiektywne skojarzenie z absyntem ;) …ten wiersz kolejny dokument natchnienia – i znów, jak w tytule, próba prowadzenia czytelnika na smyczy. To zaś podoba się /bez dryblingu i otwartego morza, wiec zmieniłam nieco/: …burze trwają piętnaście minut to jakby bóg pielęgnował niepokój kiedyś stanę się krzesłem obok przycupnie postać każde słowo będzie dryfującym stateczkiem wciśnięte w szum zabraknie tchu a powietrze roztopi się… pozdrawiam Aneta
  11. Wyłuskałam sobie te dwa fragmenty /na plus/, chociaż pierwszy zmodyfikowałabym nieco /wersja na szybko/: tak długo żyłem w schowku dlatego przy zamkniętych oczach umiem otwierać się jedynie pozdrawiam Aneta
  12. A świstak siedzi i zawija… Panowie, macie przecież prywatne wiadomości do dyspozycji, chyba nie potrzeba wam publiki, by dokończyć ten spór? A propos tekstu… Rozumiem, ze autor prostotą przekazu, chciał dobitnie dać do zrozumienia, jak ciężkie potrafi być życie. To wiemy niemalże wszyscy. Nie cieszy mnie to, bynajmniej. Nie znajduję jednak uzasadnienia dla, aż tak prostego przekazu – jakbym czytała wiadomości w gazecie, czy portalu informacyjnym. Owszem, forma reportażowa sprawdziłaby się w tym temacie, ale to zupełnie inny model, niż ten który Pan zastosował. Poezja ma to do siebie, iż nie przybiera suchych form narracyjnych, opisowych, etc. Pozwólmy czytelnikowi na własną interpretacje tekstu, bez wykładania mu przysłowiowej ‘kawy na ławę’. Konkludując - cieszy mnie Pańska wrażliwość na zło tego świata, tekst jednak zaliczyłabym do zbioru czysto informacyjnego. pozdrawiam serdecznie Aneta
  13. refleksja u kresu życia lub w ważnym jego momencie… fajnie wprowadziłabym jednak małe zmiany /już tak mam, że lubię wtykać nos w cudze teksty:)/ zabawna pętla upleciona z życia ja stary satyr wracam do buntu i młodych cipek świeżością śledzia w słoiku zalatują slogany kołodziei wplatane w szprychy grafitowy horyzont podpowiada nie będę mentorem z braku czasu przenikam falę zaczynem koloru zasłaniam przezroczystość pozdrawiam Aneta
  14. kiedy pochowam wszystko po szafkach lodówkach półkach brakuje mi spotkań z wirtualnie prywatną Południcą bym mógł umrzeć jeszcze przed nocą dziesięć godzin – albo więcej – tańczyć z nią sennie piskliwą dłonią łapie za ucho polifoniczny bat budzika komórkowego nad dachami supermarketu niczym promocja pojawia się chmura tylko Jezus – w wiklinowej koronie cierniowej – nie patrzy przez błękitnego Judasza nad cumulonimbusami jest już tylko stalowe niebo próżni wracam więc do Ciebie po niezbyt długiej rozłące z torbą wypchaną zakupami kiedy pochowam wszystko po szafkach lodówkach półkach usta ku tobie uchylę Wybacz jeśli nieco zmieniłam sens twojego tekstu, ale erekcja, Jezus i Zeus w jednym, jakoś do mnie nie przemówiły, nie mówiąc już o tej mało atrakcyjnej erotyce w puencie. Pozdrawiam Aneta
  15. Dziękuję za odwiedziny. Poniekąd masz rację z tą narracją – to próba zdystansowania się od rzeczywistości, która może dopaść każdego z nas. Pozdrawiam a.
  16. ale dlaczego - skąd pauzę? przecież tam nie ma żadnego znaku czy złamania wersu... :| pzdr. b Oj, po co zaraz łamać…tylko powietrza w płuca nabrać /w czytaniu na głos powinno zadziałać/ :) pozdrawiam a.
  17. Tak dla ścisłości, to ‘grać / gnać’ … a w przypadkowość nie wierzymy, to fakt :) Dzięki za koment a.
  18. noc czarne gardło szept jasny na zboczach lawiny posnęły majaczy widmo księżyca niebieskie całuny ciał odległe miliony lat z najdalszej planety powrotu już nie ma nocne dywagacje pozdrawiam a.
  19. proza ...i podobnie, jak M.Krzywak - tylko to da sie wykroic na plus pozdrawiam a.
  20. Agnes – pierwszy wers jest kluczem i stanowi klamrę z ostatnimi dwoma, wiec nie bardzo mogę pozbyć się tych dwóch pierwszych strof… ale cieszę się, ze znalazłaś tu coś dla siebie. Bogdanie – dziękuję za piękne komplementy :) … po ‘gnać’ zrób pauzę i może to zmieni twoje widzenie całości tekstu, a babci nie ruszę, za nic! :) pozdrawiam a.
  21. zachciało mi się być wbić zęby w transie przykładać dłonie na linii między włosami a uchem balansować zjadłoby się kotlecika babcia mówiła znała rzeczy - perkalikowe kołnierzyki odplamiała sody uderzeniem chciałabym jak linoskoczek albo cyrkówka w obcisłych majtkach grać gnać kark chłoszcząc ustami pokazywać figury dla prostego odbicia przy rannej toalecie nie na poklask ćwiczę czasami w szafie pocałunek z wieszakiem
  22. wyjmując wulgaryzmy poza nawias, to pierwszy zoned z polotem pozdrawiam a.
  23. Witam! Dziękuję za komentarze. P. Bogdanie – założenie wstawienia znaków interpunkcyjnych w te, a nie inne miejsca, czemuś miało służyć /interpretacja to rzecz względna, a popełnianie błędów, to przywilej twórcy – chociaż nadal obstaję przy swojej wersji :) Dziękuję za odcięcie mnie od kategorii zonedu :) Panie poeto 2 – Życie jest piękne! Bez czasowników nijak nie mogę go sobie wyobrazić, chyba tylko, gdy śpię, ale to też czynność ;) .. i zawsze miałam skłonność do przełamywania nakazanych form. Pozdrawiam serdecznie a.
  24. kiedy Julia zadzwoni przewróć świat do góry nogami nadziej jej głos na słuchawkę niech zawiśnie w niepewności ten fragment podoba mi sie szczegolnie znacznie odbiega od pozostalej czesci utworu - in plus ma sie rozumiec pozdrawiam a.
  25. przechadzamy się na obcasach ja Dorota i Marta (chociaż Marta wysoko głowę nosi a Dorota gra w siatkę) idziemy równo z tym że Marta jest sama - uboga Dorota ma na esperalu, ale się trzyma mój wiadomo ten z drewnianym nosem mietkiem gania idziemy dalej ja, uboga Marta i Dorota co ma na esperalu z tym że ja nieco utykam bo miałam zderzenie ideologii misiek nie uznaje cudzych idziemy a każda wydaje się rada nawet Marta co sama jedna i Dorota co na esperalu go ma i ja po remoncie stłuczki na pasażu kupujemy po szmince i odciskamy usta na szybie cukierni dajemy stówę dziwce bo nam jej szkoda (o pardon. zziębniętej niebodze co dzieckiem patrzy ufnie jak Tommy Lee Jones w nożowniku) to już na parkingu zwijamy rzęsy i uśmiechy do bagażników Marta sama, ja zdrową ręką i Dorota z dygocącym podbródkiem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...