Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marek Wieczorny

Użytkownicy
  • Postów

    429
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marek Wieczorny

  1. Widocznie miał Pan zły dzień, czytając moją pierwszą wypowiedź. Powtórzę ją raz jeszcze: „Jesteśmy jedynym narodem, który czci swoje klęski narodowe. Wszystkie Powstania przegraliśmy. Inne państwa korzystały na naszej martyrologii. Można by powiedzieć, że to nie miało sensu, było wręcz absurdalne. A jednak te zrywy narodowe były tymi cegiełkami kształtującymi naszą narodową dumę i świadomość bycia Polakami. Można negować sens walki z Hitlerem. Inne państwa oddały swoją suwerenność na rzecz zaborcy. Nie poniosły zbytnio strat w ludziach i dobrach materialnych. Polska osamotniona walczyła. Dumny jestem z takiego stanowiska Polaków. Wolność nie zna ceny! Powstanie Warszawskie było klęską. Straciliśmy setki tysięcy istnień ludzkich, dochodziło do niespotykanego barbarzyństwa ze strony okupanta. Rosjanie cieszyli się z pogromu żołnierzy AK. Ktoś inny wykonywał za nich to, co oni wcześniej zaplanowali – wyniszczenia polskiej inteligencji. A jednak heroizm Powstańców przewyższył poniesione straty. W świadomości Narodu pozostał szacunek do wolności - za każdą cenę. Również przekonaliśmy się, że najlepiej jest liczyć tylko na siebie. Żadne sojusze, traktaty nie gwarantują pomocy... to tylko kartki papieru. Silne państwo to kraj zgody narodowej, w którym nie ma anarchii i sobiepaństwa, to kraj budujący przyszłość. Nasze narodowe zrywy powinny być przestrogą przed możliwością powtórki z historii. Wewnętrzne kłótnie zawsze będą osłabiały i narażały na agresję militarną, bądź uzależnienie gospodarcze. Stara mądrość mówi: czyje pieniądze tego władza”. Czy zawarta w nich treść upoważnia Pana do stawiania zarzutu, że neguję wartości patriotyczne i umniejszam wartość polskich Powstań? Przecież w tej treści jest wyraźnie powiedziane o doniosłości tych heroicznych zmagań dla kształtowania patriotyzmu i poczucia godności Polaków. Należy dobrze zapoznać się z treścią i wyrażoną w niej myślą. Pisałem ogólnie, bez zbytniego rozdrabniania tematu. Nie sądziłem, że dwa wyrazy „wszystkie powstania” (chodziło o te najbardziej znane) staną się pryzmatem, przez który zobaczy Pan moją wypowiedź. Dziwię się Pana wypowiedzi (w odniesieniu do gloryfikacji, którą Pan prezentował) odnośnie złego przygotowania Powstania Warszawskiego. Starałem się tego tematu nie poruszać. To właśnie jest ta bolesna część historii, o którą sprzeczają się historycy i wojskowi sztabowcy. Zapomniał Pan również o założeniu, że walki będą trwały tylko trzy dni. Czy chciał Pan dać do zrozumienia, że błędnie przygotowane Warszawskie Powstanie było powodem tragedii? Taką ukrytą myśl wyczytałem w Pana wypowiedzi. Przecież można poczytać pracę Davisa, by dać sobie, chociaż częściowo, odpowiedź na stawiane pytanie. A Pan przecież czytał tę pracę. Kończę już dyskusję na ten temat. Historia to przeszłość, ale tworzy ją każda teraźniejszość i życzę Panu i sobie by w przyszłości nikt nie musiał zastanawiać się nad sensem heroizmu... i czy warto było. Pozdrawiam Marek Wieczorny
  2. Napisałem ogólnie o martyrologii, która potrafiła przemienić się w coś pozytywnego. Chodziło mi o trzy Największe Polskie Powstania. Pisanie, że te Powstania były jedynie lokalnymi epizodami, to rzeczywiście godna ubolewania teza. Zapomniał Pan chyba, że Polska była pod zaborami i jej granice różniły się od dzisiejszych. A emisariusze przekraczający rozbiorowe granice, a tworzące się oddziały powstańcze na terenie różnych zaborów. Czy to nie świadczy o czynach ogólnonarodowych? Czy ogłoszenie przez sejm Królestwa Polskiego zrywu listopadowego Powstaniem Narodowym nic Panu nie mówi? Czy coś Panu mówi „Związek Trojnicki”, „Koło Oficerskie”? Te organizacje to preludium do Powstania Styczniowego. Zwłaszcza ten pierwszy Związek szukał kontaktów ze wszystkimi Polakami w każdym zaborze. To Powstanie to 1200 potyczek z wojskami carskimi. Czy to jest lokalne powstanie, czy Wielki Narodowy Zryw? Widocznie historia w szkole nie była zbyt lubianym przez Pana przedmiotem. Pisanie zaś o Powstaniu Wielkopolskim jako o zrywie ogólnonarodowym jest zwykłym minięciem z prawdą. Miesza Pan pojęcia "powstanie narodowe" z przyłączeniem, dzięki powstaniu w tym regionie, pewnej krainy do Polski. Co do Powstania Warszawskiego i akcji "Burza" to coś Pan o tym słyszał, ale chyba zbyt powierzchownie. Stwierdził Pan, że miasto nie miało być włączone do akcji "Burza". A w którym roku tworzono zręby tej akcji? Wtedy, kiedy jeszcze nie myślano o zwycięstwie Rosji Sowieckiej nad Niemcami. Już po klęsce Niemców pod Stalingradem i Kurskiem zaczęto zastanawiać się nad dalszym rozwojem sytuacji i stanowisku AK względem zbliżających się wojsk sowieckich. Na Wołyniu rozpoczęła się akcja „Burza” działaniem 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Powstanie Warszawskie było najkrwawszym i najbardziej znanym, chociaż stanowiło jedno z ogniw trwającej akcji "Burza". Były przecież powstania we Lwowie, Wilnie, tworzono i mobilizowano nowe grupy: Okręg Kielecko-Radomski "Jodła" sformował 2. Dywizję Piechoty (15 VIII podjęto nieudaną próbę marszu na pomoc powstańczej Warszawie), Okręg "Łania" (Łódź) wystawił pułk piechoty. Okręg "Muzeum" (Kraków) utworzył Dywizję Piechoty oraz Krakowską Brygadę Kawalerii AK. To miała być wielka akcja uwalniania Polski spod okupacji hitlerowskiej i pokazanie światu, że Polska była w stanie sama uwolnić się z tego jarzma i ma swoją wojskową reprezentację. Stalin miał jednak zupełnie inny zamiar w stosunku do Polski... i w tym poparły Rosję zachodnie Wielkie Mocarstwa. Akcja „Burza” musiała być zawieszona. Powstanie Warszawskie też nie było jedynie regionalnym zrywem – było częścią wielkiej akcji zbrojnej. Jeżeli nie potrafił Pan tego zrozumieć ze zwykłego braku wiedzy, to jest to tylko Pana sprawa, ale rozpoczynać dyskusję o czymś, czego się nie wie, to już lekka przesada. Małostkowość jest cechą ludzi kłótliwych... i mało poważnych. Co do historii Polski to trochę ją znam i z kartek podręczników... i przeżyłem duży jej wycinek. Marek Wieczorny
  3. Pisałem o wielkich powstaniach ogólnonarodowych. Marek Wieczorny
  4. Jesteśmy jedynym narodem, który czci swoje klęski narodowe. Wszystkie Powstania przegraliśmy. Inne państwa korzystały na naszej martyrologii. Można by powiedzieć, że to nie miało sensu, było wręcz absurdalne. A jednak te zrywy narodowe były tymi cegiełkami kształtującymi naszą narodową dumę i świadomość bycia Polakami. Można negować sens walki z Hitlerem. Inne państwa oddały swoją suwerenność na rzecz zaborcy. Nie poniosły zbytnio strat w ludziach i dobrach materialnych. Polska osamotniona walczyła. Dumny jestem z takiego stanowiska Polaków. Wolność nie zna ceny! Powstanie Warszawskie było klęską. Straciliśmy setki tysięcy istnień ludzkich, dochodziło do niespotykanego barbarzyństwa ze strony okupanta. Rosjanie cieszyli się z pogromu żołnierzy AK. Ktoś inny wykonywał za nich to, co oni wcześniej zaplanowali – wyniszczenia polskiej inteligencji. A jednak heroizm Powstańców przewyższył poniesione straty. W świadomości Narodu pozostał szacunek do wolności - za każdą cenę. Również przekonaliśmy się, że najlepiej jest liczyć tylko na siebie. Żadne sojusze, traktaty nie gwarantują pomocy... to tylko kartki papieru. Silne państwo to kraj zgody narodowej, w którym nie ma anarchii i sobiepaństwa, to kraj budujący przyszłość. Nasze narodowe zrywy powinny być przestrogą przed możliwością powtórki z historii. Wewnętrzne kłótnie zawsze będą osłabiały i narażały na agresję militarną, bądź uzależnienie gospodarcze. Stara mądrość mówi: czyje pieniądze tego władza. Marek Wieczorny
  5. Panie Sceptyku! Początkowo deiści, jak Panu wiadomo, utożsamiali Boga (ducha) z dającym początek, ale również z czymś, co istnieje w każdej cząstce Wszechświata... i w każdym z nas. Trudno więc mówić o Wielkim Zegarmistrzu w odniesieniu do Spinozy. Pierwszym, który użył podobnego określenia (Zegarmistrz Świata) był Cycero. Dosłownie określił tym mianem Wszechświat. Boga, jako Zegarmistrza Świata, nazwał teolog William Paley. To Bóg kieruje, jak pisał, tym wielkim zegarem, wielką maszynerią i czasem musi go wyregulować. Ja odwróciłem jedynie tok myślenia i napisałem, że moją dewizą jest początek wszystkiego dany przez Stwórcę, a wszystko po nim jest we władaniu Natury i zachodzących w niej zjawisk. Tylko to daje mi poczucie wartości moich zachowań, będących tylko zależnymi ode mnie. Tak przynajmniej rozumiem wolną wolę. I to było powodem tej metafory z oliwą (smarem) i piaskiem... i Wielkim Zegarmistrzem. W zakończeniu odniosłem się do słynnego powiedzenia „A jednak się kręci”. Pozdrawiam Marek Wieczorny
  6. Panie Sceptyku! Zgadzam się, że nie istnieje merytoryczna dyskusja na temat istnienia Boga, jeżeli jednym z dyskutujących jest sceptyk, a drugim jest osoba bardzo wierząca. To podkreślałem w swoich wypowiedziach. Tak z jednej jak i z drugiej strony nie ma argumentów, które mogłyby jedną ze stron przekonać. Więcej prawdopodobna może być zmiana zapatrywań ludzi niewierzących (młodych) po dojściu do odpowiedniego wieku, kiedy widmo odejścia sprawia potrzebę przedłużenia życia, a to daje wiara w nieśmiertelność duszy. Co do deizmu, to wolę określenie Stwórcy jako Wielkiego Zegarmistrza jedyny raz nakręcającego maszynerię Świata, i który nie smaruje trybików, ani momentami nie dodaje piaseczku do tego bardzo wrażliwego mechanizmu. Parafrazując znane powiedzenie napiszę: niech wszystko samo się kręci. Pozdrawiam Marek Wieczorny
  7. A dlaczego Bóg jest duchowy? Może jest czymś, co nie jest ani duchem, ani materią.To tylko dywagacje. Dowodów brak. Przecież żyjemy dopiero w XXI w. Filozoficzne dowody są wynikiem przemyśleń ludzi (!) a nie obserwacją zjawiska. Dla ateisty nie będzie żadnym dowodem każdy wywód filozoficzny uzasadniający istnienie Boga, a wierzący człowiek nie potrzebuje dowodów, bo jego największym dowodem jest jego wiara. Panie Sceptik! Jestem deistą, ale nie obrażam nikogo wierzącego. Głęboka wiara nie jest odniesieniem do średniowiecza. Podziwiam Pana pewność siebie. W dyskusji nie można z góry zakładać, że przeciwnik nie ma racji. Po co wówczas dyskutować? Powtarzanie poglądów innych (filozofów) może być błyskotliwe, ale czy zawsze racjonalne? Lepiej byłoby, aby Pan spróbował coś przekazać ze swoich przemyśleń. Wtedy dyskusja byłaby ciekawsza. Kartezjusz nie udowadniał, że tylko wątpienie jest oznaką myślenia, on udowadniał, że myślenie jest nieodzowną częścią istnienia człowieka. Wierzący i niewątpiący człowiek nie musi być niemyślącą istotą jak Pan zasugerował Panu Krisowi. Pozdrawiam Komentujących Marek Wieczorny
  8. Panie Łukaszu! W jakim miejscu mojej wypowiedzi dopatrzył się Pan pochwały tego wiersza? Krytykowałem poruszony temat i błędne, moim zdaniem, założenie w nim zawarte. Zdanie, które Pan zacytował, dotyczy odpowiedzi na zarzut braku logicznego myślenia komentujących, który Pan postawił w swoim dopisku do własnego komentarza zakładającego również ich młody wiek. Pozdrawiam Marek Wieczorny
  9. Żałuję, że młodzi ludzie potrzebują "kursików filozofii" aby mieć własne zdanie. Pozdrawiam Marek Wieczorny
  10. Pani Kalino! Pisałem to do Osoby, która, jak również Pani zauważyła, jest bardzo wierzącą. Pani komentarz odnośnie mojej wypowiedzi uważam za chybiony. Proszę dokładnie przeczytać, co napisałem i dopiero komentować. Pozdrawiam Marek Wieczorny PS Publiczne stwierdzenie o kimś, że jest chory psychicznie to chyba zbyt śmiałe i niepotrzebne
  11. Stara mądrość powiada: „wiesz tyle, ile potrafisz zrozumieć”. Przed odkryciem fal radiowych człowiek też nie wiedział o ich istnieniu. Czy był intelektualnie na równi z psem? Pana dowodzenie na zasadzie zaprzeczenia jest bardzo dziecinne. Idąc tym tropem możemy wykluczyć sens życia. Bóg jest Super Dobrocią, ale i jest Twórcą wszystkiego od początku do końca świata. Czyli wie wszystko! Wie o każdym z nas. Czy nie jest to przeznaczenie? Przecież zdrowy rozsądek podpowiada, że nie ma żadnej zasługi z naszej strony, jeżeli świat został "zaprojektowany" do ostatniego dnia. A może na tej podstawie rozpatrzymy sprawę szatana. Powstał z wszechobecnej Dobroci? Nonsens. Ale przecież Bóg stworzył świat w całości, i Bóg był pierwszy w Ciszy. Czy Stwórca jest ojcem szatana? Widzi Pan, do jakich rozważań można dojść rozumując w ten sposób? Wiara nie jest nauką i człowiek wierzy albo nie. Scholastycy policzyli ilość diabłów na główce szpilki. Pewien kościelny hierarcha "obliczył" czas do końca świata. Inny uczony zważył duszę. Wszyscy liczą, ale Pan nie może policzyć ile zmarnował swego cennego czasu na sztubackie wklejanie takich swoich przemyśleń, które i śmieszą, i są całkowicie niepotrzebne. Pozdrawiam Marek Wieczorny
  12. Porzucanie to złe słowo. Czasem to zwykłe rozejście dwojga ludzi, ale czasem rzeczywiście porzucenie partnera. Chciał Pan zwierzeń ludzi doświadczonych w "małżeńskich potyczkach" Mam za sobą 31 lat pożycia z jedną kobietą - wspaniałą Kobietą. Bywały sprzeczki, kłótnie, ale to bywało na początku małżeństwa. Po przyjściu na świat syna nasze pożycie całkowicie uległo zmianie. Tak, chciane dziecko cementuje małżeństwo. Co wpłynęło na nasze dobre małżeństwo? Kilka czynników. Najważniejszym było to, że żona i syn nigdy nie widzieli mnie pijanego (nawet podpitego). To jest bardzo ważne! Alkohol przeważnie rozbija związki. Przed ślubem dokładnie siebie sprawdziliśmy pod każdym względem. Decydowaliśmy się na uprawomocnienie pożycia całkowicie świadomie. Ani żona, ani ja nie mogliśmy powiedzieć, że to pomyłka. To był nasz! wybór. Ważne jest również to, kim jesteśmy. Czy potrafimy problem przedyskutować, czy musi to być początkiem nieprzemyślanej awantury. Wszystko może być rozwiązywalne i małżeństwo nie musi stać się węzłem gordyjskim, który należy tylko przeciąć. Wzajemnie siebie szanując zawsze można przezwyciężyć problemy nawet te największe. Trudno zrozumieć, przynajmniej mnie, problemy wynikające z wychowywania dziecka. A takie często występują. Przeważnie mężczyzna czuje się "odrzucony", bo kobieta zajmuje się więcej maluszkiem niż małżonkiem. Prosta rada. Niech mężczyzna także zacznie zajmować się dzieckiem. Wyrobi w sobie instynkt ojcowski, który zaowocuje większą miłością ze strony żony, a później bliskim kontaktem z dzieckiem. Moim zdaniem różne zainteresowania (ja jestem fotografikiem a żona prawnikiem) też są potrzebne. Nie można ciągle rozmawiać tylko na jeden temat. Do kawalerów. Proszę pamiętać o tym, że poznanie kobiety, przyjaźń z nią, a później pójście do łóżka to nie otrzymanie tej osoby na własność. To samo dotyczy dziewczyn. Zawsze może zaistnieć taka sytuacja, że ktoś będzie lepszy. To jest życie. Może inny podaruje dziewczynie, na której ci zależy, kwiatek bez żadnej okazji, a ty o tym zapomniałeś? Czasami zapominają młodzi o miłym słowie w stosunku do drugiej osoby. To przecież nic nie kosztuje a może pomóc w utrzymaniu związku. Dobry związek to seria nieustających ustępstw i zrozumienie, że nie ma miejsca na lepszego i gorszego partnera. Myślą, kochają, czują tak samo mężczyźni, jak i kobiety. Należy tylko wziąć pod rozwagę sposób odczuwania kobiet i mężczyzn. Kobieta szuka, oprócz miłości również opieki, czułości, nawet drobnych komplementów. Ona chce być w jego życiu. Trzeba też zauważyć, że mężczyźni, ci twardziele, też chcą coś miłego usłyszeć od swojej partnerki. Bycie razem to wzajemne uprzyjemnianie życia, a nie tworzenie piekła, którymi być mogą: zazdrość, egoizm, emocjonalna niedojrzałość, czy zwykła głupota przejawiająca się imponowaniem kolegom (koleżankom), jaki ze mnie Casanova, ewentualnie, jaka ze mnie uwodzicielka. Trzeba walczyć o szczęście. W czepku urodzeni też nie mogą bezczynnie czekać na partnera. Bez wzajemnego poszanowania nie ma związku dwojga ludzi. Porzucenie świadczy o tym, że on nie był prawdziwy, był tylko chwilowym zauroczeniem... i lepiej, że tak się stało. Byłem szczery w swojej wypowiedzi i wierzę w pozytywne odebranie moich przemyśleń. Nie chcę nic nikomu narzucać. Każdy żyje własnym życiem. Czasami jednak warto posłuchać zwierzeń tych, którzy coś pozytywnego już mają za sobą. Pozdrawiam Marek Wieczorny
  13. To są pańskie słowa, panie Klaudiuszu: "przypomne tylko że "nauka" zajmowała się również tak istotnymi sprawami jak "slekcja ludzi wyższej rasy" "rozwiazanie problemu żydowskiego" czy "uwarunkowania genetyczne murzynów, które są przyczyną cięgłego ich uciekania z plantacji"... tak chętnie powołujecie sie na "ciemnogród" a jakby nie zauwżacie że to Wy zasłaniacie się tą tajemniczą "nauką, która mówi" gdzie mówi? co mówi? nauka to nie ksiądz - ona jak coś mówi to musi mieć dowody - dowodów nie ma żadnych - a więc to Wy niestety jesteście "ludnością niemiec lat 30-tych" to o was będą pisać podręczniki "jak, wydawałoby sie, inteligentni ludzie dali sie oszukać na tak ogromną skalę"... bo przecież "media mówią" bo "nauka mówi" - to są bzdury, co Pan pisze - "nauka" nie rozwiązała jeszcze nawet problemu wyższości masla nad margaryną bo jest w niego zaangażowane zbyt dużo ludzkich interesów - powoływanie sie na twierdzenia naukowców w tym sporze to szczyt ignorancji... oni tylko MÓWIĄ - na tej samej zasadzie mogą POWIEDZIEĆ że anoreksja to objaw porwania przez ufo - a Pan bedzie musiał przyznać, że skoro "nauka mowi" to to prawda" Zastanawiam się, po co Pan studiuje?. Zanegować wszystkie osiągnięcia nauki a w innym komentarzu powoływać się na autorytety (prof. Lew Starowicz) to kompletna hipokryzja. Porównać Dyskutantów do nazistów? Czy Pan dobrze się czuje? Przed użyciem wyrazu obcego radzę zajrzeć do słownika. Ignorancja oznacza nieuctwo, brak wiadomości, ale nigdy nie dotyczy to słowo ludzi, którzy szukają wyjaśnienia. Dam Panu dobry przykład, do czego to słowo można zastosować; niech Pan bardzo dokładnie! przeczyta swoje wypowiedzi. Napisanie - "na tej samej zasadzie mogą POWIEDZIEĆ że anoreksja to objaw porwania przez ufo - a Pan bedzie musiał przyznać, że skoro "nauka mowi" to to prawda" -świadczy o Pana sposobie wyciągania wniosków. Smutne jest tylko to, że piszący takie przemyślenia ukończy studia i zwiększy procent ludzi z wyższym wykształceniem. Pokazanie gniewu i bezsilności źle świadczy. Może ten cytat coś Panu dopowie: "Rozum pragnie decydować o tym, co słuszne; gniew pragnie, by uznawać za słuszne to, o czym zadecydował." – Seneka Marek Wieczorny
  14. Czy Pan już samego siebie zaczyna oskarżać? Kto mówi, że jest Pan nazistą? Przecież to w Pana komentarzu jest o ludziach "wybrakowanych"! Jeżeli nie chce! przyszły psycholog odróżnić homoseksualizmu i kalectwa (brak ręki, nogi) od choroby, to trudno polemizować. To Pan wywołał tę dyskusję i chciał reakcji czytających. Czego ta obecna złość dotyczy, tego nie wiem? Ja też nie mogę na sto procent powiedzieć, że kiedyś ktoś nie stwierdzi, że to wirus powoduje zmiany w pewnym ośrodku mózgowym (czy genach) i z tego powodu są zaburzenia orientacji seksualnej. Ale na dzień dzisiejszy nauka mówi, że to nie jest chorobą i na tym wszyscy Pana Oponenci, ja również, opierają swoje twierdzenia. Wiemy tyle, ile potrafimy zrozumieć. Ludzie ci są obok nas i tylko zależy to od naszej dobrej woli, by im dane było spokojnie żyć. Im więcej będziemy dyskutować na ten temat, to bardziej przyczynimy się do większego nagłośnienia tego problemu. Przecież w tej chwili tworzymy małą "paradę" dla tej orientacji, a rozpoczął ją Pan swoim postem. Ten, kto rzucił kamieniem w górach nie zastanawiał się, że może wywołać lawinę kamieni. Jest przyczyna i ewentualny skutek. Podobnie jak w tej dyskusji. A "tolerancja" to złe słowo. Ono kojarzy się z pewnym przyzwoleniem na coś. Uważam, że lepszym byłoby "poszanowanie", szanowanie drugiej osoby w podobny sposób, jak chciałbym, aby mnie szanowano. Czyli miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Marek Wieczorny
  15. Skoro istnieją ludzie "wybrakowani" (słowa pana Klaudiusza) i zalicza Autor do nich homoseksualistów, to ja jeszcze przypomnę, że można dodać heteroseksualnych inwalidów niemających rąk, nóg, czy garbatych. I ci ludzie są "chorzy", jak przeczytałem w wypowiedzi. Żeby więc zakończyć tę dyskusję proponuję wynalezienie szczepionki przeciw tej epidemii. Nie będzie ludzi "wybrakowanych" i... takich dyskusji! Marek Wieczorny
  16. A ja samiusieńki! Żona ode mnie odeszła... do drugiego pokoju. Ach, zdrowie Dam. Wesołej zabawy Marek Wieczorny
  17. Pan, Kris chyba dawny "Magnat", napisał: "z tego co zauważyłem w dyskusji wzieli udział wszyscy czynownicy " postępu " niejaki Marek Wieczorny ,Włodek Nabkowski brakuje mi tutaj troche Vacka ale cóż mmoże warszawka ma ferie" Ten temat poruszył pan Klaudiusz. Mam prawo mieć swoje zdanie na ten temat. Pan przecież swoje również wyraził. Dokładniej sprecyzowane poglądy mogłem przeczytać w liście kiedyś otrzymanym. Przechowuję ten manifest poprawności. Marek Wieczorny
  18. Nie słyszałem o nagminnych samobójstwach i wycieńczeniach organizmów u homoseksualistów, no może pod presją takich rozważań będą pierwsi samobójcy. Czy te Pana przemyślenia będą miały wpływ, w przyszłości, na Pana jako psychologa, kiedy zgłoszą się tacy "chorzy"? Marek Wieczorny
  19. Jeszcze nie słyszałem o podaniu anorektyczkom fenolu. To podawali hitlerowcy. Czy to było dobre porównanie? Chyba dokładnie nie rozumie Autor postu grozy, którą przywołał swoim przykładem. To jest godne ubolewania. Marek Wieczorny
  20. "wczoraj rzuciłem w człowieka nożem — myślisz, że to przejaw kompleksu?" Panie Karolu, chyba straszna głupota. Mądry człowiek mniej mówi o sobie . Marek Wieczorny
  21. Gdzie Pan wyczytał, że w religii katolickiej (rozumuję, że tą religię miał Autor na myśli (ksiądz)) dusza jest materialna? Wiem, że adwentyści i świadkowie Jehowy uznają duszę za materialną i kończącą swój żywot z chwilą śmierci ciała, a dopiero zmartwychwstanie ciała i owej duszy następuje po Sądzie Ostatecznym. Dyskusję na temat nieśmiertelności duszy można jedynie prowadzić w odniesieniu do racjonalizmu, którego trudno oczekiwać od człowieka głęboko wierzącego. Wiara nie jest nauką z samego założenia. Ktoś w coś wierzy i koniec. Racjonalnie podchodząc, to można wszystko zanegować w większości wyznań. Przecież człowiek może zastanawiać się po co jest modlitwa za kogoś chorego, skoro Bóg ma wszystko zaplanowane do końca świata i prośba o cokolwiek jest przysłowiowym wołaniem na puszczy. Jak mógł zbuntować się anioł i zostać szatanem w "przestrzeni", w której nie było żadnego zła a dookoła była jedynie Dobroć? Na te i inne "niedorzeczności", w rozumieniu zwykłego śmiertelnika, ma wpływ nasze pojmowanie świata. Wiemy tyle ile potrafimy zrozumieć. Ta zasada dotyczy również wierzących, ale oni nie zastanawiają się nad takimi dylematami - oni wierzą... i im jest łatwiej. Czasami, będąc niedowiarkiem, tej głębokiej wiary innym zazdroszczę. Pozdrawiam Marek Wieczorny
  22. Ciekawi mnie jak się ma do tej dyskusji mecenat, który bezpośrednio wpływał na sztukę? Przecież żaden artysta nie tworzył tylko sobie i muzom. Przeważnie wiązało się to ze sprzedażą dzieła, które ktoś nabywał, zamawiał. Na każdego ma oddziaływanie sztuka. Nie trzeba być znawcą, by docenić piękno wspaniałej budowli... czy wspaniałej karoserii luksusowego samochodu. Co do sztuki użytkowej, to przypomnijmy secesję i słynne rysunki przedstawiające biednego Żyda w poczytnym wiedeńskim piśmie satyrycznym. Artysta fotograf też nie tworzy bezmyślnie pochłonięty ideą tworzenia. Świadomie dobiera parametry oświetlenia, motyw i wizualizuje swoją koncepcję, którą wymyślił, a którą ulepsza w trakcie sesji i później w czasie obróbki. Ta świadomość różni go od popularnego "pstrykacza". Swoje fotki nie chowa do szuflady, ale stara się je pokazać światu (konkursy, wystawy)... i korzystnie sprzedać. Większość artystów w początkach swojej kariery żyło na skraju nędzy. Czasami nie mieli nawet jednego posiłku dziennie, a mimo to tworzyli. Widocznie pełny brzuch nie jest tylko motorem do tworzenia - bieda też może do czegoś inspirować. Głodni też mogą sztukę odbierać, czego dowodem byli i są młodzi ludzie, którzy potrafili oddać ostatnie pieniążki, by być na koncercie, czy obejrzeć wartościowy film. Pozdrawiam Marek Wieczorny
  23. Pani Julio! Czy teraz jest lepiej? Dziękuję za powtórne zainteresowanie utworkiem. Pozdrawiam serdecznie Marek Wieczorny
  24. Romanie! Dziękuję za konkretny i pełen życzliwości komentarz. Podane przez Ciebie zakończenie szybko zastosowałem... i sam jestem lekko zmieszany trafnościa Twojego pomysłu. Poprawiłem nieszczęsny "wytrych". Pozdrawiam serdecznie Marek Wieczorny
  25. Panie Oskarze! Grzeczności nie oczekiwałem, oczekiwałem szczerości wypowiedzi i za nią dziękuję. Pozdrawiam Marek Wieczorny
×
×
  • Dodaj nową pozycję...