Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

na tym łańcuchu zardzewiał pies
pamiętam jego budę- zgniły szafot
leżały kości zeżarte
kosa z uśmieszkiem szczała na
płot wydęty z gwoździem
wisi słomiany kapelusz do krwi
kiszą się ogórki zimą w sen
białe nietoperze

nóż szkli księżyc- kolacja
za oknem niebieskich makatek
pod stogami dom i zdechły
paszkwil bór obora.

Opublikowano

leżały kości zeżarte ----------jak zeżarte, to nie miało co leżeć

kosa z uśmieszkiem szczała ---------- nieco tandetne

Ogólne wrażenie jednak dobre.
Wiersz wyrazisty, gęsty, " ni ma " - szorstkie, oszczędne ale i podskórnie ciepłe.
Po poprawkach - na tak.

Opublikowano

Nie wiem, ale widzę, że użytkownicy z uporem maniaka cały czas stosują epitety, metafory do opisu "krajobrazu?" Ale przecież to nie wszystko, to nie do końca oto chodzi! Wiersz musi mieć jakąś treść. Czy tu chodzi o śmierć psa? O czym to jest?
Pozdrawiam

Opublikowano

Wydaje mi się, że zastosowanie inwersji w leżały kości zeżarte niekoniecznie sprawdza się w tym dosyć jednostronnym i właściwie całkiem prostym tekście. Tu płot wydęty z gwoździem podobnie. Właściwie analizując cały tekst jest on przesycony szykiem przestawnym, który moim zdaniem służy stylizacji. A w tym tekście takowej być nie powinno. Bo to dosyć bezpośredni, drastyczny wydźwięk, po co mu patos? Fajna druga strofa.

p.

Opublikowano

Szyk przestawny to nie tylko patos, ale także archaizacja, która tutaj ma sens, bo jest to w moim odczuciu wiersz o umieraniu dawnej wsi. Obraz w wierszu jest przejmujący: opuszczona chata, obora, stogi, a na podwórzu buda i przywiązany do niej, zdechły pies, a właściwie już tylko jego kości, które w pamięci Peela mieszają się z kośćmi nadżartymi niegdyś przez tegoż psa. Trup porzuconego zwierzęcia jest tu symbolem porzucania rodzinnych gospodarstw i wszystkiego, co w nich żyło.
Bardzo mi się podoba ten wiersz.

Opublikowano

przenicowany wiatrem i słońcem krajobraz z życia, jakby opowiedziany przez świadka wydarzeń. Ducha wsi składającego zeznanie na wizji lokalnej.
Podoba mi się takie pisanie. Świetny klimat.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to się zgadza i mówiąc o stylizowaniu m.in. tę archaizację miałam na myśli



To Twoje zdanie. Ja uważam, że inwersje są nieuzasadnione. Wieś dzisiejsza mimo wszystko nie różni się tak bardzo, a surowy klimat wiersza utworzony bez pomocy takich zabiegów jak szyk przestawny właśnie - moim zdaniem - wywołałby w czytelniku większą niemoc, większy żal.

p.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Każda z nas ma prawo do własnego zdania i odczuć. Autor także. Mnie się bardziej podoba ze stylem lekko archaicznym. Zdecydowanie bardziej.
A wieś obecna niesłychanie różni się od tej sprzed 40-tu lat. Tamta umiera, porzucona, rdzewieje. Dosłownie i w przenośni. Strasznie to żałosne widoki.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Każda z nas ma prawo do własnego zdania i odczuć. Autor także. Mnie się bardziej podoba ze stylem lekko archaicznym. Zdecydowanie bardziej.
A wieś obecna niesłychanie różni się od tej sprzed 40-tu lat. Tamta umiera, porzucona, rdzewieje. Dosłownie i w przenośni. Strasznie to żałosne widoki.

Oczywiście, że ma prawo. Dlatego pozwoliłam sobie na wyrażenie opinii.

p.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
    • @KOBIETA no tak, odmładzam się:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...