Mo­tyw cier­pie­nia nie­za­wi­nio­ne­go i jego zna­cze­nie dla prze­sła­nia utwo­ru. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie Dżu­my Al­ber­ta Ca­mu­sa.

Autor Albert Camus
Autorką opracowania jest: Adrianna Strużyńska.

Powieść-parabola Alberta Camus „Dżuma” przedstawia losy mieszkańców miasta, w którym wybuchła epidemia tytułowej choroby. Utwór można jednak interpretować również w sposób  metaforyczny. Powieść skłania do refleksji na temat filozoficzne i moralne. Mieszkańcy Oranu zostali przedstawieni w niecodziennej sytuacji - zamknięci w mieście, opanowanym przez śmiertelną chorobę. Nic więc dziwnego, że ważną rolę w powieści odgrywa motyw cierpienia, w dodatku niezawinionego. Chyba każdy czytelnik poczuje się poruszony obrazem ludzi umierających w męczarniach. Na podstawie powieści można dojść do kilku wniosków na temat ludzkiego cierpienia i jego sensu.

Cierpienie jest w powieści wszechobecne. Początkowo narrator i główny bohater doktor Rieux szczegółowo opisuje ból umierającego dozorcy Michela - pierwszej ludzkiej ofiary dżumy. Z czasem jednak mieszkańcy zaczęli przyzwyczajać się do widoku cierpienia i śmierci. Chociaż doktor Rieux wykonywał swój zawód z powołania, z czasem musiał oswoić się z bezradnością wobec pacjentów znajdujących się w stanie agonalnym. Dopóki serum doktora Castela nie zaczęło działać, doktor Rieux mógł tak naprawdę tylko przynosić ulgę w koszmarnych objawach dżumy, ale nie był w stanie ich wyleczyć. Jednym z najbardziej poruszających obrazów, przedstawionych w powieści, jest z pewnością śmierć dziecka. Na dżumę zachorował również kilkuletni synek sędziego Othona - Filip. Lekarze robili wszystko, żeby pomóc dziecku. Filipowi podano serum, z nadzieją, że uda się uratować gasnące życie malucha. Niestety, nic nie było w stanie pomóc małemu Filipowi. Chłopiec zmarł w męczarniach, a ten wstrząsający widok poruszył bohaterów obecnych przy jego łóżku. Chociaż doktor Rieux widział już wiele cierpienia, nie był w stanie otrząsnąć się po śmierci dziecka. Stwierdził, że nie jest w stanie kochać świata, w którym niewinny chłopiec umiera na dżumę. Porównał nawet śmierć chłopca do tortur, ponieważ doskonale wiedział, co przeżywają pacjenci chorzy na dżumę. To wydarzenie zmieniło również gorliwego chrześcijanina - ojca Paneloux. Jezuita zmienił swoje podejście do walki z epidemią. Początkowo uważał, że dżuma jest karą za grzechy, ponieważ mieszkańcy Oranu oddalili się od Boga. Wywyższał się i wygłaszał płomienne kazania, żeby wywołać poczucie winy u orańczyków. Gdy jednak ojciec Paneloux zobaczył śmierć dziecka, nabrał pokory i poczuł jedność z mieszkańcami miasta. Chociaż dalej pokładał nadzieję w Bogu, zaangażował się w walkę z epidemią. Jego kazania również stały się bardziej wyważone i mniej oceniające. Ojciec Paneloux zdał sobie sprawę, że cierpienie może być niezawinione. Dziecko nie uczyniło niczego, przez co zasługiwałoby na tak okrutną karę.

Bohaterowie zmagali się nie tylko z cierpieniem fizycznym, ale też bólem psychicznym. Bramy miasta zostały zamknięte, żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii. Była to oczywiście słuszna decyzja prefektury, ale przysporzyła mieszkańcom wiele bólu. Orańczycy zostali uwięzieni w swoim mieście, odebrano im możliwość podróżowania czy spotkania się z bliskimi. Musieli radzić sobie nie tylko z lękiem przed śmiercią, ale też samotnością. Osoby, które nie mogły spotkać się z bliskimi, cierpiały podwójnie. Orańczycy zastanawiali się, co dzieje się z ich bliskimi oraz czy jeszcze będą mieli okazje ich zobaczyć. W końcu każdego dnia w mieście umierali ludzie, nikt nie mógł mieć pewności, że nie będzie następną ofiarą. Część osób znalazła się w mieście przypadkiem, dlatego poczucie niesprawiedliwości było dla nich kolejnym źródłem cierpienia. Jedną z takich osób był Raymond Rambert, paryski dziennikarz. Bohater przyjechał do miasta, żeby zebrać materiały do reportażu o warunkach życia algierskich Arabów. Nie mógł przewidzieć, że w mieście wybuchnie epidemia dżumy i zostanie w nim uwięziony na długie miesiące. Los Ramberta był więc po prostu dziełem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Dziennikarz za wszelką cenę pragnął opuścić miasto. Uważał, że powinien mieć do tego prawo, ponieważ nie był orańczykiem. Początkowo Rambert próbował zrobić to legalnie, ale jego wnioski zostały odrzucone. Nawiązał więc kontakt ze szmalcownikami, żeby uciec z Oranu. Raymond pragnął przede wszystkim spotkać się z ukochaną, która została w Paryżu. Rambert zrezygnował jednak z ucieczki. Uniósł się honorem i postanowił zostać w mieście do końca epidemii. Udało mu się przetrwać i ponownie spotkać z ukochaną. Z rozłąką zmagał się też doktor Rieux. Krótko przed wybuchem epidemii jego schorowana żona wyjechała do sanatorium. Leczenie nie pomogła i kobieta zmarła, a doktor Rieux dowiedział się o tym po kilku dniach. Nie mógł nawet czuwać u boku umierającej żony.

Dżuma pod pewnym względem była sprawiedliwa. Bohaterowie niczym nie zasłużyli sobie na taki los, ale przynajmniej nikt nie mógł czuć się bezkarny. Na dżumę umierali zarówno bogaci, jak i biedni. Nikt nie mógł być pewny, że uda mu się przetrwać epidemię. Nie zmieniało to jednak faktu, że orańczycy zmagali się z poczuciem niesprawiedliwości. Nie rozumieli, dlaczego dżuma musiała spaść akurat na ich miasto. W końcu na świecie istniało tyle miejscowości, a śmiertelna choroba pojawiła się w Oranie. Cierpienie było związane nie tylko z lękiem przed śmiercią własną lub bliskich. Codzienne życie w Oranie było niezwykle trudne. Mieszkańcy miasta żyli głównie z handlu. Gdy więc miasto zostało odcięte od świata, wielu z nich zostało bez pracy. Najlepiej świadczy o tym fakt, że orańczycy decydowali się na ryzykowną pracę przy grzebaniu zwłok osób, które zmarły na dżumę. Mimo lęku przed zakażeniem, mieszkańcy miasta szukali każdej okazji na zarobek. W mieście szybko pojawił się też głód. Brakowało produktów żywnościowych, dlatego ceny drastycznie rosły. Ubodzy orańczycy mieli więc problem ze zdobyciem podstawowych artykułów, niezbędnych im do życia. W końcu doszło też do zamykania sklepów. Mieszkańcy, którym wcześniej życie wypełniała praca, musieli nauczyć się walczyć o przetrwanie w mieście opanowanym przez epidemię.

Mieszkańcy Oranu musieli odnaleźć się w niezwykle trudnej sytuacji. Nikt nie był w stanie przekonująco wyjaśnić im, dlaczego dżuma pojawiła się akurat w ich mieście. Ojciec Paneloux stwierdził, że człowiek musi zaakceptować cierpienie, skoro chce tego Bóg. Nie zmienia to jednak faktu, że orańczykom trudno było pogodzić się z warunkami, w których przyszło im żyć i śmiercią bliskich.


Przeczytaj także: Trud­ne wy­bo­ry w sy­tu­acjach krań­co­wych. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie Dżu­my Al­ber­ta Ca­mu­sa. W swo­jej od­po­wie­dzi uwzględ­nij rów­nież wy­bra­ny kon­tekst.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.