W powietrzu się rozsnuły lip zawrotne wonie,
Ostatni pogwar dzienny milknie już i kona,
Tylko lutnia wieczoru łka gdzieś rozdźwięczona,
Niebo granatem, pąsem, amarantem płonie.
W taki wieczór ma dusza swe podnosi dłonie
Do modlitwy wysoko, kędy zórz korona
Jaśnieje, gdyby rzeka, złotem powleczona, —
A serce w jakimś błogim zachwyceniu tonie.
W taki wieczór, błyszczący gamą lśnień wspaniałą,
Gdy cały świat spoczywa w sennym uciszeniu,
Kogoś całować, pieścić by się chciało,
Zmęczoną złożyć głowę na czyimś ramieniu
I z czyichś ust kochanych rozchylonej czary
Wypić wszystkie słodycze i wszystkie nektary.