Deszcz monotonnie po rynnach ścieka
I moją duszę smutkiem powleka
I moją duszę gęsto okrywa
W czarne całuny, w czarne przędziwa.
Świat mi wiruje, tańczy, ucieka,
Śnią mi się czarne trumienne wieka,
Śni mi się gromnic jaśń migotliwa
I śmierć, co strzałą młodość przeszywa.
Śni mi się ciemna, burzliwa rzeka,
Która się pieni, skarży, narzeka,
Że pian jej wzdęta, spiętrzona grzywa
Nigdy w słoneczne kręgi nie spływa.
Śni mi się z bólu drżący kaleka,
Co zmiłowania napróżno czeka,
Choć mu się roi dola szczęśliwa,
Jak konającym kwiecista niwa.