Zwycięzcy

Poświęcam Żwirce i Wigurze

Czyjeś oczy zbratały się z słońcem w lazurowej, błękitnej przyjaźni –
(Warkot śmigi jest śpiewnym rozkazem – wzrok pod niebo w zwycięstwie rozjaśnić)
Ktoś uchwycił spokojnie i pewnie kierownice stalowych rąk splotem
I na ukos tnąc lotem przestworze, posiadł błękit, jako bóg – samolotem.

Błękit nie da się wziąć i pokonać ikarowo-śmiertelnym ramieniem,
Dlań rozkoszą jest góry w proch rzucić tych, co mieli go bodaj przez mgnienie.
Czyjeś ręce się wpiły w pierś ziemi, brużdżąc glebę sztywnymi palcami.
(Samoloty padają, jak ptaki z podciętymi wichurą skrzydłami).

Rozsmucili się ludzie żałobnie – zasmuciła się ziemia i zbrzydła,
Nie widziano, jak srebrne gołębie w samo Niebo pomknęły na skrzydłach,
Wyminęły błękitne podniebo, w tęczy sławy jaśniejąc młodością…
- Czyjeś dusze zbratały się z Niebem ostatecznym zwycięstwem – wolnością!

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka