To jedno

Dnie bumerangiem ciśnięte wrócą grotami przypomnień:
mizdrzyły się dziewki przepyszne,
wełniane owce szły z gór —
— co ciebie gnało przez wszystko, — rozważ, wyrachuj przytomnie,
co ciebie gnało przez pieśń —
    las śpiewny —
        śpiew drzewny —
            bór —

O akwarele poranków, tłuste oleje południ,
    senne pastele wieczorów i nocy głębokich węgle!
    Ostrą źródlaną rozkosz czerpały wiadra ze studni —
    to ciebie gnało,
    to,
    przez furkot, chorągwie i wstęgi.

To ciebie gna dziś przez czułość:
(— płyną ładowne okręty
pełne gromniczych madonn o skórze z dotyku i wosku,
pannom pełnym słodyczy, tkliwym i uśmiechniętym
pachną twarze z pierwiosnków i rude nasturcje włosów).

To ciebie gna przez patos:
    (— Stygną cokoły zwycięstw.
    Dłoń ci wybucha w pion. Sztandar wybucha nad dłoń.
    Pioruny biją w rdzeń jabłek. Z grzmotem przewala się życie.
    I zachwyt odurza jak zapach. Czeremcha dudni o skroń).

W niemej arktycznej przeszłości z mapami wspomnień się włóczysz —
o wiadra nienasycone,
cynowe wiadra bez dna!
Ostrą źródlaną rozkosz czerpiesz ze wszystkich kluczy.
Rozważam, rachuję i wiem:
— to jedno,
to ciebie gna.

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka