We mgłach niebo i ziemia. Jako hostya mleczna,
Nizko nad widnokręgiem słońce bezpromienne
Przesuwa się powoli, wpółomdlałe, senne.
O, gdzieżeś ty, pożarna ulewo słoneczna?
We mgłach wieżyca tumu, jak mara powietrzna,
W cienie, widma roztapia swe modły kamienne.
O, gdzieście wzloty ducha, wy, pierwowiosenne?
O, gdzieś ty, snów bezdennych epoko bajeczna?
We mgłach szarych, posępnych, głuchych, bezgędziebnych.
Ciągną tłumy w purpurach, w szatach srebrnych, zgrzebnych,
Bez celu, ducha, wzlotu, z okiem w ziemię wbitem.
We mgłach słabnie, mrze, gaśnie bytu falowanie,
Sprzęgające mistyczne nadiry z zenitem —
I cisza, jak pod szklanym dzwonem w oceanie.