Wciąż idziem naprzód — i nasze zdobycze
Olbrzymią górę do dzisiaj już tworzą.
Gdy z jej wierzchołka stopnie chwały liczę,
Blask ich olśniewa oko me swą zorzą.
A jednak człowiek wciąż skuty obrożą
Niewiadomości. Przyrody oblicze
Do dziś ukryte — i ludy się korzą
Przed niewiadomem. Bogiem — tajemnicze.
Dokąd-że biegniem? i czyliż bez końca
Drabina, która nas wiedzie do słońca?
Wiecznie-ż przed nami będzie niezliczoność?
O nędzny los nasz! Stworzeni do granic,
Rwiem się i szarpiem — a wszystko to za nic...
Czemuż nam dano przeczuć Nieskończoność?