Smutnym jest — i spowiadam się memu wiekowi,
Z ogniem bolesnym w duchu, z prostą dziecka wiarą,
A spełniając ten gorzki toast życia czarą,
Wierzę, że w pieśniach, które oddźwiękiem boleści
Zapasów walk śmiertelnych, których początkowi,
Kończyną wieczność, w pieśniach tych może pomieści,
Jaki duch wyrażony, ból własny tajemny —
Lub myśl, za któréj sztandar uchwyciłby dłonią,
Lub ulgę bólów co się w słowach niewyronią!...
I niemyślę, o ile świat pieśni wzajemny —
Bo sennemu nad głową szumią mi sztandary,
W których całun nie ukrył by świat wstydu swego,
Bo słyszę szum anioła z nad głów ludu mego!...
Krzyk orłów ciągnąc z krzykiem, woła: ludy! wiary!..
Oto nad waszych kłosów nadziei falami
Myśl Boża! ale przez was samych tylko może
Spełnić się! a więc, walczcie myślą i cnotami,
Bez końca! — tyran w własnéj krwi utonie morze!
I twarz Boga zrumieni się od tego morza —
A rumieńcem tym będzie — nowéj Ery zorza!..
Wieku nasz! tyś nieminął — o! może o tobie
Niewyrzekną żeś stawiał same cielce złote,
Bo Polska Cię odkupia przez własną Golgotę,
I oczyszczona wstaje w ognia własnéj probie!
Tak jak ty nam dłoń podasz — Bóg ją poda — Tobie!
Ojczyzno moja! wielkaś ty jak cała wieczność,
Większą niż słowo nigdy!.. źrenic twych słoneczność,
Większa nad twą niedolę — nad piekła bramami
Piorunująca! wstrząśnij ludu, łańcuchami!...
A wolność — niewolników dojrzeje ranami!
I choćbym widział słońca w odmęt spadające,
Czuję, że ty niepadłaś — i wstaniesz jak słońce!
Nad dziewiętnastu wieków bólem! lecz tym bólem!
Spowiadam się wiekowi memu — tym sokolim
Krzykiem, co krzyżowany, jak każda idea,
Być musi, zanim wstając, Hozanna! zaśpiewa!
Za ich zbrodnie męczona, przez nich lilia biała
Piorunową łodygą urośnie pod niebo
I przebaczy — uwolni ich — cnoty potrzebą
Wzniesie tych, co niegodni, by ich przeklinała!..
I stanie się tém ciałem, czém duchem się stała!..