Odłamy pozostałe z Ody na śmierć Adama

Sunął się anioł śmierci po nad światem,
Co szatanowi niegdyś bywał bratem —
I tak na wieczność po nim się zasmucił,
Że go w anioła śmierci Pan obrócił,
Sunął się anioł śmierci z kwefem czarnym
I brał po drodze wszystko — co ma życie,
Wielkim, i małym, miłosnym, ofiarnym,
Brał jako kłosy — i tonął w błękicie...
I leciał smutny, leciał bez spoczynku,
Od wschodu słońca do zachodu słońca
I był tak blady jako w upominku
Ostatnia róża dana — a więdnąca...
I płynął cicho od ludzi do ludzi,
Każdemu musnął pocałunkiem czoło,
A kogo dotknął — ten się już niezbudzi
I leciał dalej, po nad ziemskie koło...
Każden się z ludzi lękał jego lotu,
Lecz kiedy wieszcza pozdrowił wygnańca,
Szczęsny – ramiona dał mu, pomazańca,
I z nim popłynął do gwiazd kołowrotu!...

***

A ty niema Polonio rozedrzyj twą szatę,
I pierwszy raz upadnij pod krzyżem z boleści,
Bole takie nie mają słów w języku ziemi
Aż w sobie odszukują nieśmiertelną stratę!...
Tyluś synów już łzami poświęciłaś groby,
Ale tu — kamieniejesz boleściami — Nioby!
O wy obce narody! jakiejkolwiek ziemi
I was Pan sądzić będzie według ducha cześci,
Szanujcież jéj majestat z pierśmi przebitemi,
Bo z wszystkich majestatów największy ogromem
O ludy!... jest majestat — majestat... boleści!...
A dom życia przyszłości gdy niewoli domem
I wielcy giną jako suchy liść bez wieści!...
Kiedy obłok żałoby takiej na przestrzenie
Padnie! o! za nim musi iść już przesilenie!...
On był jak Nil! co rozlał ducha swego wody
I użyźnił w niewoli spragnione narody,
Pęknij arfo! i zagrzeb ślad twojéj swobody!...

***

My tu sierot jękiem, łzami,
W Ducha popiołach z żałobą
Ludem się modlim z tobą,
A tam!... twej pieśni głosami,
Adamie! módl się za nami!...
Czarno, jak wśród orląt koła
Gdy wódz swą głowę położy,
Lud płacze jak rojem pszczoła
Gdy straci ulu królowę!...
W boleści milczym grobowo
Lecz łzami duszy, krew pada,
Nie płaczem — wyjem! o! biada!
Po tobie Polska dziś wdową...
Gdy przy mieczu Kościuszków składasz bardon twój
Ana ziemię swą zlewasz błogosławieństw zdrój,
O! pobłogosław ją twoją boleścią
Niespowiadaną... cichą... ludu wieścią!...
Lecz się w narodzie te rany niezgoją,
Aż wolny, ziemią przysypie Cię swoją!...
A gdy na wieków przeminionej fali
Lud Polski będzie iść na sąd ostatni,
Ty z lutnią wodzem, wstaniesz wierze bratniej,
I ku Golgocie zawołasz: „tam stali!“...

Czytaj dalej: Morskie Oko - Władysław Tarnowski