Giewont po burzy

Cisza — cudna i boska! słońce ze skał szczytu
Słania głowę konając — łamie swe promienie —
Zgasło!... zdrój purpurowy rozlał się w przestrzenie
Pierwsza gwiazda wieczorna zadrżała z błękitu...
Milczą lasy — i skały mchem wieków brodate,
Lecz Giewont niesyt jak lew skamieniały,
Zada się ryczeć o pomstę choć gromy przebrzmiały —
Szeroko rozwarł turnie wiekami garbate...
Tylko zdroje w dolinach ... i fujarki płaczą,
Tylko orły za słońcem po urwiskach kraczą,
Noc podnosi ku gwiazdom mglisty płaszcz w żałobie...
Pielgrzymie! taka cisza kędyż będzie tobie...
Co życie błogosławisz przekleństwa rozpaczą?...

ORZEŁ (przelatując).
Życie snem — cisza zbudzeń — w grobie! w grobie! w grobie!

Czytaj dalej: Morskie Oko - Władysław Tarnowski