Jedzie szlachcic okoliczny,
Konik pod nim śliczny,
On do korda przypasany,
A konik zhasany
„Hej, duszeczko! hej panienko!
Wyjrzyj przez okienko!
Mam konika po czerkiesie,
A on poległ w lesie.
Powiedz ojcu panieneczko,
Powiedz jaskółeczko:
Niech już wyjdzie z puszczy czarnéj,
Bo to postrach marny.
W Żejmach nasi Polakowie,
Jako same zdrowie,
Z poza Niemna już przybyli,
Obóz rozłożyli.
Co tam broni, co tam cudu,
Co ślicznego ludu!
A tak żywo ognie płoną,
Że aż bije łono.
A przy ogniu brzmi wesoła
Piosnka dokoła:
„Alboż my to jacy-tacy?
Wszak-ci Krakowiacy!
Nie pobiją naszej wiary,
Ojczyzna nie zginie,
Póki Litwą Niemen stary,
Polską Wisła płynie...“
A więc bądź mi szczerze radą,
Wszystko złe przeminie;
Bo od Wisły on jadą,
A tam Niemen płynie...“