Pożajście

Autor:

Perkunas Diewajti! Ne muszk Żamajti
Muszk Guda, kejp szunia ruda!
Przysłowie narodowe żmudzkie


(Na nutę:
— Hej, tam na górze jadą rycerze. —)

Nad brzegiem Niemna jest puszcza ciemna,
A pośród puszczy klasztorek mały;
 W nim co nocy zakonnicy
 Leją kule przy gromnicy
 Już miesiąc cały.       

Pewnie coś będzie, — mówi lud wszędzie —
Kiedy się krząta sam ksiądz Ambrozy,
 Kiedy gniewem bożym grozi,
 A co nocy gdzieś wywozi
 Ładowne wozy.       

Nie darmo woził, nie darmo groził,
Wszystek lud wierny powstał na Żmudzi,
 A ksiądz Biskup boga sławił,
 I kolejno błogosławił
 I broń i ludzi.      

A lud wzbił głosy wierne w niebiosy:
Boże Perkunie! strzeż syna twego,
 Strzeż Żmudzina Chrześcianina,
 Bij w Moskala poganina
 Jak w psa rudego!       

Trąbka zagrała, zagrzmiały działa,
I krew w Dubissę[4] ciekła strumieniem,
 Święta żmudzi, mierz-no dobrze!
 W imię trójcy rwij po ziobrze
 Srebrnym pierścieniem!      

I strasznie siekli, w Bogu zaciekli.
Ale w Pożajściu — Najsłodszy chryste! —
 Z zorzą ranną zakipiało;
 Straszno wyrzec, co się działo.
 Zbrodnie wieczyste!       

Głosem ponurym śpiewali chórem
Księża w kapturach on hymn żałobny;
 Aż tu słychać wrzask dokoła,
 I wpadł nagle do kościoła
 Lud niepodobny.      

Wilkiem zajadli Kirgizy wpadli,
I popłynęła krew strumieniami;
 A maryja to widziała,
 I w ołtarzu zapłakała
 Krwawemi łzami.      

Czytaj dalej: Na jesieni - Wincenty Pol