Wiatr miecie śniegiem. Zawierucha.
W opłotkach wlecze się starucha —
Zgarbiona, idzie w dół ulicą…
Na pieńku siądzie pod dzwonnicą,
I po proszonem, nie inaczej,
Wyciągnie rękę do bogaczy,
Co to jej syna zmarnowali,
Kiedy go dali do moskali
Łońskiego roku, haw… A wiecie,
Raz przecie chciała żyć na świecie —
I rozmyśliła se w cichości,
Że wywczasuje stare kości
Tak po bożemu, nie sąsiedzku,
U swej synowej na przypiecku…
Bóg nie dał!…
Stawi, pełna troski,
Za syna świecę Matce Boskiej.