Kochanków łono dyszące pożarem
niech koi święty blask najgłębszych wód!
Jest w tobie jednej cały harem.
W klasztorze zmysłów wszystek cud!
W Tobie śmiertelna wonność rzymskich Marem!
W Tobie błękitnych wirchów niedostępny lód,
opłomieniony wulkanicznym żarem...
W wielkiej świątyni życia, gdzie modli się szyderstwo,
gdzie uczy nas zbożności Diabeł, gdzie biesiadujem na cmentarzu,
Mędrcy - a rwiemy owoc Złego....Ty jedna jesteś na ołtarzu
posąg Fortuny zwycięskiej! Krwią żywe marmury,
duszą pojone i światłem... Niech stoją tu przy mnie Ahury
i jej śpiewają hymn... A ja z fatumu
mych zmysłów wyrzeźbię lampę dla Twojego tumu!
Wchodzisz? na koniec! ! na koniec rozwarte twe szaty -
i z krzykiem się rzucasz na warg moich struny!...
- - To sen--widmo, znika. Zatrzaśnięte kraty,
został jedynie Magii sad, gdzie błądzą Al-Haruny.
Na wirch samotny idę - Prometej, bezroświaty, [sic]
Straszniejszy tam jest kraj niż Danta, gdyż Raju nie tęczują łuny.
Zwołam w mą grotę olbrzymów - i będziem tworzyć z własnej Woli
w pustyni - Duszę Wieczną. Ty życie - odejdź w aureoli!