Lecę wśród złotych pszenic
w gajach gdzie słoneczniki -
w brzęku jedwabnych uździenic
koń rwie się pode mną dziki.
Hej, zepchnąłem carewnę
w Dnieprowe ciemne wiry -
a łzy Jej - chmury ulewne -
rdzą padły do mej liry.
Hej, leć koniu przez jary,
zerwij pasma kądzieli -
jam nie pieśniarz Tamary
smętny Szot Rustaweli!