Kwitnąć na brzegu — rzecz niepospolita,
burzliwe myśli wymienić na liście,
gdy najzwyklejszy człowiek mnie zapyta
— jak pragniesz rosnąć? — odpowiem — puszyście.
Tak. Gdzieś na brzegu szumnołuskiej rzeki
w zielonym, bystrym utonąć rozumie,
i jeśli — drzewo — spotkam się z człowiekiem,
nie rzec nic słowem, tylko liśćmi szumieć.
A niżej — wartko, i bystro się toczy,
wód płynne szkliwo ściera śliski kamień,
błękitny błękit głaska chłodno oczy...
— Żyć — to zielono wdół spływać strugami.
Dotykać wody, pić z ruchliwej ściany,
liśćmi, wodami, całą rzeką — płynąć.
— Pniem sobie rosnę, szumem wymijany,
a liśćmi mijam, by nigdy nie minąć.