Cóż za nagłe zmieniają noc w południe łony?!
Chwieje murem huczącej muzyka Bellony.
Ach, spiży! tyś nam powrót ojca ogłosiła,
Twoja nam melodyja dziś nad wszystkie miła.
Auguście! niech twe oko w czołach naszych czyta.
Oto niższa kolanem Warszawa cię wita.
Starcy i wiek wątpliwy, i młodzieży roje
Podwójne życie biorą przez ujrzenie twoje.
Wspomoźem nędznych, z więźnia zrzuciemy okowy,
Z radości, żeś się wrócił wesoły i zdrowy.
Przywozisz nam otuchę nieprzerwanej zgody,
Jaka zdobić powinna pokrewne narody,
Za nią pomoc o dobro wzajemne troskliwa
I długie pomyślności ciągną się ogniwa.
Szczęsne i nam, i tobie niech będą zadatki
Stałej przyjaźni z synem nieśmiertelnej matki,
Która, jak owa niegdy... pióro się durnieje...
Chce ją równać - równego nic nie mają dzieje!