Chmura przysłoniła oczy,
Szczęście jak gdyby się chwiało,
Coś z myśli ku sercu się toczy
I smuci...
Czyż znów mi się zdawało?
Czyż w śmiesznej postaci
Niewiara, błahostka zrodzona,
Ideał – tę świętość zatracą
Jak wiara kłamstwem zmieniona...?
I nagle trosk wytrysła fontanna,
Zabliźnione rozkrwawiła rany,
Za mgła mi kryjąc nieznaną
Szczęścia obraz kochany...
I zwątpień pokryła fala
Serce, tętnem walki bijące,
W której się coraz więcej oddala
Szczęście, to szczęście błądzące...