A jesteś ziemia. Glina, ołów, sól —
Jedwab popiołu, ciepła rozkosz bagien.
A jesteś ogród. W tobie sarny nagie,
Woły łagodne, rozpęknięte wpół...
Wszystko, co dźwigasz, uzbroiłaś w ból —
To, co zakrywasz, w posępną odwagę.
A jesteś ogród. W tobie panny nagie,
Twarze młodzianków rozpęknięte wpół...
Tak ćwiczyć będę moje stopy obie,
(Więc stopy wiersza — więc oblekłe w czucie)
Że krok uczynię, a odbędę wieki.
I gdybym z nagła w inne ziemie uciekł,
Niech trwa nauka, że co kroczek zrobię,
Ten będzie płaski — już nigdy: daleki.