Koniu mój, chrapy odymałeś z głowy,
Język twój giętki — czy może być słodszy?
A kto, mój koniu, pieszcząc twoje oczy,
Zgubiłby krój ich: złotomigdałowy?
Leżąc na sianie, jakie my rozmowy
Wiedliśmy w drżących pożogach tej nocy!
Ktoś może mędrszy, być może, że młodszy
Czy chciał całować nawet twe podkowy?
Lecz ponad wszystko niech twe rzęsy świecą,
Kiedy zmożona układałaś szyję
W mych chciwych rękach — i gasła latarnia...
Cóż nam, iż jutro giermkowie powiedzą,
Że w mej Nadobnej końskie serce bije,
Gdy nikt nie będzie jej grzywy rozgarniał.