Męstwo! Przenigdy nie poleruj zbroi.
Chcesz ładzić szyszak? Czesz piękne kobiety
Lub wodospady. Dla twojej podniety
Dość oślej szczęki. Na niej męstwo stoi.
Na obu nogach. Ci są wierni twoi,
Gdy z nóg cię zwalą, to jakby z lawety
Działo zgruchotać. Masz tyle, niestety,
Ile cię cyrkiel bagnetu okroi.
A masz coś więcej — wciąż rosnącą wzgardę,
Dla tamtych świeceń w koronach i mieczach,
Które przed dziełem maszczono perfumą...
Krzyknij! Niech z ciemnych wykrotów wyfruną,
Niech się przeglądną w pospolitych rzeczach.
Miecze — cieknące, gdy ciała są twarde.