Posłańcy

Gdzie są po­słań­cy moi pro­mie­ni­ści
Ten lewy — z biel­mem
Tam­ten pra­wy — z lam­pą
Cięż­ką od brą­zu?

Przez ja­kie ogro­dy
Bie­gną —
Ję­zy­ki wy­wie­siw­szy zło­te?

Wo­łam
Skur­czo­ny
Czo­ło to­czę w pal­cach
Zry­wam się
Krą­żę
Od piw­nic po dach

Gdzie są po­słań­cy moi pro­mie­ni­ści
Po ja­kich fa­lach
Idą
Sto­pą
Su­chą?

Lewy pra­wu­je się z bia­łym ba­wo­łem
Pra­wy trze­po­ce w je­dwa­bi­stych si­dłach
Lewy po­śpie­sza ucze­pio­ny orła

Pra­wy
Prze­bie­ga
Pod­ziem­ne
Po­ko­je

Ach ich po­de­szwy
Sto­py ela­stycz­ne
Ca­łu­ją zie­mię bro­dzą w soku ma­lin
Na­gle wzla­tu­ją na chmu­ry
Jest dźwięk
Szkla­nych po­sa­dzek Roz­su­wa­nych ko­tar

Tu
Na­głe świa­tło roz­ża­rzo­nej kuź­ni
Tam
Fio­let cie­nia
Wiatr piw­nicz­ny w noz­drza
Tu
Kra­jo­bra­zy jak rzeź­by na bra­mach
Tam
Tar­go­wi­ska z ćwiar­to­wa­niem wołu

Do kogo bie­gną po­słań­cy pół­na­dzy
W ja­kich kli­ma­tach ich ję­zy­ki schną
Jacy sie­pa­cze ostrzą na nich mie­cze
Król
Jaki
Kona
Z na­dziei
Z lęku?

Do­szli
Już idą
Wstę­pu­ją
Za­wi­śli
Na mo­ment sty­gną wpa­trze­ni w Jej twarz
Ten pra­wy lam­pą omia­ta Jej łoże
Ten lewy wol­no wy­łu­sku­je nóż

Ten pra­wy w po­piół
Roz­pa­da się
W rdza­wość
Ten lewy w ścia­nę
Roz­cie­ka się
W grzyb
Ona zo­sta­ła
Bez wło­sów
Bez bólu
Z raną na ustach
Na­cię­tą na krzyż

Gdzie są po­słań­cy moi nie­udol­ni?

Czy­taj da­lej: Lekcja anatomii (Rembrandta) – Stanisław Grochowiak