O ciche, ciche morze!... Gdyby w twe odmęty
Można paść i znicestwieć w twoich wód ogromie...
Nie chciałbym istnieć więcej, nawet nieświadomie,
Gdy przejdę przeznaczeniem szlak życia wytknięty.

Poznanie krew zamienia w proch, piołun i męty,
Truciznę w każdym duszy zaszczepia atomie,
Nieprzyjaciel straszliwy, pełznący kryjomie,
Nigdy niewyczerpany i zawsze zawzięty.

Tam, w tych przepaściach wodnych przepaść jak żwir z brzegu,
Nic nie czuć, nic nie pragnąć, wszystko zrzucić z siebie,
Na zawsze się wymazać z ciał i dusz szeregu...

Tam — nic nie chcę... Na wieki niechaj mię pogrzebie
Jakiś odmęt: niech zginę tak i znicestwieję,
Jak nicestwieją w życiu wiary i nadzieje...

Czytaj dalej: Lubię, kiedy kobieta... - Kazimierz Przerwa-Tetmajer