Jakże pod chrześcijańskim modlić się błękitem
O ratunek w miłości, o zwycięstwo marzeń?
Nocą, najskryciej, jutrzni zwierzam się i skarżę,
Namiętnej gwieździe...
Ty, Safo, ku pomocy miałaś Afrodytę,
Spieszącą na wezwanie w łabędzim pojeździe!
Dziś jej niema. Wygnana, gorzka, gniewna, biała,
Runęła z wozem w pianę, z której ongiś wstała.