Po półwiekowej dziennikarskiej pracy,
Zaprawnej często goryczą i trudem,
Bóg Cię powołał, a wdzięczni rodacy
Cenią przymierze, jakieś zawarł z ludem.
Pół wieku pracy... lecz to prawie życie!
Czyś nagrodzony za tyle mozołu?
Róż bywa mało, a ciernia obficie —
Słodycz z goryczą miesza się pospołu.
Odszedłeś cicho z pogodnem obliczem,
Z spokojem w sercu przed Majestat Boga,
Wiedząc, że nikt już nie dotknie Cię niczem
I że skalista skończyła się droga.
Za życia jednak miałeś jasne chwile,
Szczęście w ognisku domowem jaśniało —
I czytelników wdzięcznych miałeś tyle,
Co Ci niejedne trudy nagradzało.
Twa mrówcza praca przykładem świeciła,
Ty nie goniłeś za sławy rozgłosem....
Skromność i szczerość Twoja wzorem była,.
Zawsze umiałeś pogodzić sic z losem.
Dziś u Twej trumny stoim, Patryoto,
Przypominając powtarzane zdanie:
„Miłujcie Polskę! Ojczyzna to złoto,
„Choć źle w niej rządzą, zachowaj ją, Panie!“
Na wieść o zgonie z bliska i z daleka
Żałobne echo łzą żalu się święci —
Niechaj ta ziemia będzie Tobie lekka —
Obrońco ludu, cześć Twojej pamięci!
Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.