Za wcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Panie!
Bo nam to trzecie nie wzeszło zaranie,
Co ponad groby jutrzenki rozściela,
A jest żywota hasłem i wesela.
Jeszcze nas zewsząd otacza noc głucha,
Całun nam więzi i ciała i ducha,
A przy tej czarnej mogilnej pieczarze,
Snu wiekowego strzegąc — stoją straże.
Tyś nam ich jeszcze nie przeraził, Chryste,
Powracający, jak słońce ogniste,
Jeszcze orężem o pierś naszą wsparty,
Wróg niespokojne odprawia tu warty.
Za wcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Boże!
Bo nam nie błysły cudowne te zorze,
Co wysrebrzają grobowe kamienie
I umęczonym piersiom dają tchnienie.
Jeszcze się dźwignąć nie może ta głowa,
Którą nam gałęź zraniła cierniowa;
Jeszcze do życia nie wznoszą się ręce,
Przebite gwoźdźmi w krzyżowej swej męce.
Jeszcze się w gwiazdy nie zbłysły nam rany,
Jeszcze się krwawi grzbiet srodze smagany,
A twarz z ślin wzgardy obeschnąć nie może...
Za wcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Boże!
Nad polem naszem słoneczna tarcz złota,
Którą sczerniałą widziała Golgota,
Dotąd nam stoi w wiekowem zaćmieniu,
Dotąd czuć ziemię w przestrachu i drżeniu.
Nad polem naszem czerwone miesiące
Na chmurach leżą, jak sierpy krwawiące,
A po mogiłach, co jęczą w żałości,
Z dawna umarłe ruszają się kości.
Pod błękitami, wśród tego zaćmienia
Braterstwa ludów i ludów sumienia,
Tkwi jeszcze krzyż nasz i ziemię przeraża
Cieniem owego krwawego cmentarza...
Jeszcze nad nami urąga się tłuszcza,
Jeszcze nas Bóg nasz i Ojciec opuszcza
I krzyk zwątpienia słychać i wołanie:
Za wcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Panie!
W pragnieniu ducha trucizną pojeni,
Z sercem, co za cel służyło ościeni,
Krwi oddajemy i życia ostatek
Wśród jęków ziemi i synów i matek.
A tam o szatę naszą całodzianą
Los skrwawionymi dłońmi pomiotano
I rozdzielono to, co było bliźnie
I co się jednem czuło w tej ojczyźnie.
Oto się jeszcze targ sprośny odbywa,
Dłoń krzywdzicieli wyciąga się chciwa,
Temu po morze i temu po morze...
Za wcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Boże!
Jeszcze nie zeszli ci jaśni, ci biali,
Których dłoń głaz nam grobowy odwali,
Jeszcze nie zeszedł do naszej ciemnicy
Duch, który bije, jak grom w błyskawicy.
Noc przeminęła i ciężka i długa
I dzień mogilny przeszedł i noc druga...
I znowu ranek i znów wielkie cienie,
A nas jutrzenne nie budzą promienie!
I smutnie wkoło — i ziemia bez ducha;
Tchów wskrzeszających pożąda a słucha:
Kiedyż się słońcem wyzłocą otchłanie?...
Zawcześnie dla nas zmartwychwstałeś, Panie!