Nocą mi w piersiach serce drży
Nieukojonem biciem;
I wołam dnia, co płoszy sny
Swem trzeźwem, jasnem życiem.
I przyszedł dzień, jak złoty duch,
Skąpany w światła zdroju,
I przywiódł czyn i przywiódł ruch,
Lecz nie dał mi spokoju.
I znowu serce moje drży,
Jak ten kaganek lichy;
I wołam nocy, żeby mi
Otwarła świat swój cichy.
I przyszła noc, jak srebrny duch,
Skąpany w cieniów zdroju,
I oczom sypiąc czarny puch,
Nie dała mi spokoju.
Tak dniem i nocą wśród tych prób
Za ukojeniem dyszę;
I nie wiem, czy sam nawet grób
Swą wielką da mi ciszę...
Czy serce moje wyrwie się
Z tych drżących pragnień mocy
Tam, gdzie się gubią wieczne dnie,
W wieczystych mrokach nocy...