*** (Jako ten jeleń, co lecąc do zdroja...)

Autorka:

Jako ten je­leń, co le­cąc do zdro­ja
Z dia­men­tów rosy otrzą­sa krzew mło­dy,
Do ży­wych źró­deł tę­sk­ni du­sza moja,
 Do ży­wej wody!

Pra­gnę i je­stem, jak tra­wa mdle­ją­ca,
Na po­sie­czy­sku skwar­nem ro­ze­sła­na,
Któ­rą źre­ni­ca roz­ognio­na słoń­ca
 Pali od rana.

A gdzie stru­mie­nie, a gdzie są te rze­ki,
Co mnie na­po­ją w po­ran­nych zórz ci­szy?
Jako huk mo­rza, tak huk ich da­le­ki
 Ucho me sły­szy!

Z gór wiel­kich spły­ną, jak płasz­cze błę­ki­tu,
Przy­bio­rą z ja­rów i źró­dlisk ta­jem­nych
I w pierw­szych bla­skach no­we­go roz­świ­tu
 Na­po­ją ciem­nych.

I srebr­nym skrzy­dłem ude­rzą o gma­chy
Spróch­nia­łe w so­bie, sto­ją­ce bez du­szy,
I pój­dą dresz­czem po lu­dach prze­stra­chy
 I grom je ru­szy.

A zaś na pola i łąki ude­rzą,
Gdzie siew przy­szło­ści przy­su­ły mdłe pyły;
I zie­lo­no­ścią roz­kwit­ną nam świe­żą
 Sta­re mo­gi­ły.

I precz po­nio­są, aż w oce­an siny,
Fale łez ludz­kich — i krwi ludz­kiej rze­ki;
I nowe świa­ty po­wsta­ną z głę­bi­ny
 I nowe wie­ki.

Czy­taj da­lej: Ojczyzna moja – Maria Konopnicka