Nad morzem

Autorka:

O nie­zmie­rzo­ne! o mo­rze!
Na two­jej srebr­nej har­fie nie śmiem zło­żyć dło­ni,
A po­chwy­co­na cza­rem, jak pieść twa roni,
W mil­cze­niu du­cha się ko­rzę!
Z za­mglo­nych wiecz­no­ści pro­gów
Idziesz, jak idą cza­sy, ko­niecz­ne, nie­zmien­ne;
A fale twe, le­cą­ce, jak pta­ki bez­sen­ne,
Wi­dzą skon lu­dów i bo­gów.
Tra­gicz­ne stro­fy twej pie­śni
Sły­sza­ne były w wie­ków ko­na­ją­cych łka­niu
I znów będą sły­sza­ne w stu­le­ci za­ra­niu,
Gdy zie­mia noc swo­ją prze­śni.
Od dzi­kich gwał­tów okrzy­ku
Do mgli­stych wes­tchnień lut­ni pod ręką Baj­ro­na,
Ludz­kość, ty­sią­cem nędz swych sma­ga­na i lżo­na,
Skar­ży się w two­im ję­zy­ku.
Pie­śni twej — kto zna po­czę­cie?
I kto bę­dzie dość wiecz­ny, by cze­kać jej koń­ca?
Na okrę­gach księ­ży­ca i na ją­drze słoń­ca
Po­ło­żył Pan jej pie­czę­cie,
O, jak­że gorz­kie jej sło­wo!
Gdy­by ludy, słu­cha­jąc, po­ję­ły jej dźwię­ki,

Jak przy skoń­cze­niu świa­ta, po­wsta­ły­by jęki
Mu­zy­ką Jo­za­fa­to­wą!
Bo nie prze­mi­nął od wie­ka
Ani je­den z tych sła­bych, co krzyw­dy do­zna­li,
Żeby jego wo­ła­nie nie grzmia­ło w tej fali,
Jako ślad nę­dzy czło­wie­ka.
Lecz te­raz jest to za­kry­tem,
Dla ma­ło­ści dusz na­szych, któ­re chcą spo­cznie­nia
I usy­pia­ją, nędz­ne, po­śród krwi i cie­nia,
Jako pod ja­snym błę­ki­tem.
A gdy się czas ten do­ko­na,
I spra­wie­dli­wość weź­mie ber­ło swe na zie­mi,
Pój­dzie dreszcz są­dów bo­żych fa­la­mi mor­skie­mi
I otwo­rzą się wód łona.
Wte­dy pieśń two­ja, o mo­rze,
Z prze­raź­li­wą ja­sno­ścią w słuch lu­dów ude­rzy...
I zdu­mie­ją się ludy u pój­dzie wiew świe­ży
Po zie­mi ca­łej prze­stwo­rze,
Po ciem­nych głę­biach ży­wo­ta.
I na­zwie zie­mia pieśń tę — spo­wie­dzią stu­le­ci.
I pod­nio­są się na­ro­dy
Wie­ku­istym przy­pły­wem du­cha-wskrze­si­cie­la,
I ucich­ną twe jęki i pie­śni we­se­la
W błę­kit pod­nio­są twe wody.
Lecz dziś, o mo­rze! twe szu­my
Nie­uko­jo­ne pła­czą nad nę­dzą ludz­ko­ści!
I ja pła­czę wraz z nimi...

Czy­taj da­lej: Ojczyzna moja – Maria Konopnicka